» Recenzje » Tom Clancy's The Division

Tom Clancy's The Division


wersja do druku
Tom Clancy's The Division
Ubisoft nie ustaje w próbach wykreowania nowej marki, która pozwoliłaby odpocząć eksploatowanemu do granic ludzkiej przyzwoitości Assassin's Creedem oraz podążającemu tą samą ścieżką Far Cryem. Czy Tom Clancy's The Division wykonało to zadanie?

Postapokaliptyczność w małej skali

Nowy Jork stał się piekłem na ziemi: w wyniku epidemii nowej, śmiertelnie groźnej odmiany grypy, miasto stało się miejscem walk między szabrownikami, zbiegłymi więźniami, wojskiem, pragnącymi spalić wszystko dookoła "czyścicielami" oraz agentami rządowymi, do których zalicza się główny bohater. Wykonując kolejne misje, powoli przywracamy porządek w ogarniętej szaleństwem metropolii, ale zagrożenie czyha na każdym kroku – najbardziej cierpią na tym zwykli cywile, którzy znaleźli się w potrzasku.

The Division zostało zupełnie niepotrzebnie opatrzone nazwiskiem Toma Clancy'ego, który z oczywistych względów z grą nie miał nic wspólnego, podobnie jak pozostałe tytuły z tej bardzo luźno pojmowanej marki. Można było zgadywać, że będziemy mieli do czynienia z co najmniej poprawnie wykreowaną fabułą i miałoby się rację, lecz na więcej niż poprawność nie ma co liczyć. Cut-scenek i dialogów tu nie brakuje, ale żadna z postaci nie ma choć grama charyzmy, intryga niczym nie zaskakuje, a całość nie jest w stanie wzbudzić jakichkolwiek emocji. Boli też fakt, iż twórcy nie pokusili się w żaden sposób o dekonstrukcję samego zawiązania fabuły, czyli kwestii bycia teoretycznie szarym obywatelem, a tak naprawdę agentem rządowym z licencją na zabijanie każdego, kto stanie mu na drodze do wykonania zadania – żadnej zabawy motywami tu nie uświadczymy, Spec Ops: The Line to to nie jest.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Wszyscy kryć się

Jednak nie dla scenariusza rzesze graczy postanowiły kupić ten tytuł, a w celu napełnienia ołowiem jak największej liczby wirtualnych przeciwników: The Division to strzelanina trzecioosobowa oparta na systemie osłon oraz częstym wykorzystywaniu nabywanych podczas rozgrywki umiejętności specjalnych, co sprowadza się do prostej taktyki: chowamy się za biurkiem, samochodem czy koszem na śmieci, wyściubiamy nos i strzelamy przez parę sekund, po czym wracamy za kryjówkę, aby przeładować broń. I tak do skutku. Oczywiście koloryzuję, lecz rzeczywistość ma z tym opisem trochę wspólnego – szarżując na wrogów w stylu Rambo niewiele zdziałamy, zamiast tego należy ostrożnie posuwać się do przodu, wykorzystując każdą napotkaną sposobność ukrycia się przed przeciwnikami. Szkoda tylko, że korzystanie z osłon to w praktyce jedyne, co da się zrobić w większości sytuacji – nie możemy skakać, przykucnąć ani paść na ziemię, przez co możliwości manewru są ograniczone.

Dobrze przynajmniej, że samo strzelanie jest dość przyjemne, zwłaszcza w połączeniu z całkiem dobrą sztuczną inteligencją przeciwników oraz sporą liczbą ich typów – niektórzy szarżują z tarczą kuloodporną, inni atakują miotaczami ognia, a my z kolei możemy strzelić w ich kanistry z paliwem, co prowadzi do satysfakcjonującej eksplozji. Zabawa kończy się jednak gdy docieramy do nieprawdopodobnie wytrzymałych bossów, którzy zmuszają do ciągłego faszerowania ich ołowiem, aż do skutku – nie ma tu wyzwania, jest żmudny obowiązek. Misje poboczne również nie mają do zaoferowania nic ciekawego, ponieważ w większości przypadków ich cele do siebie bardzo podobne.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Razem czy samotnie?

Kluczowe dla mechaniki są elementy MMO: w każdym momencie możemy dołączyć do innych graczy przebywających na tym samym obszarze i razem z nimi wykonywać misje, co stanowi znacznie ciekawszą alternatywę dla samotnego przedzierania się przez zastępy gangów i morderców. Inną cechą wspólną z tytułami MMO są znajdowane przedmioty o generowanych losowo statystykach, których możemy używać dopiero po zdobyciu odpowiedniego doświadczenia. W grze występuje też możliwość zbierania materiałów i wytwarzania własnych broni i innych części ekwipunku – nie ma co jednak liczyć na istotnie duże różnice w ich używaniu, przeważnie ważne jest posiadanie jak najwyższych cyferek.

Zmarnowany potencjał możemy dostrzec w kwestiach estetycznych, a konkretnie odblokowywanych podczas rozgrywki elementach ubioru pozwalających wyróżnić naszą postać z grona tysięcy innych. Problem tylko w tym, że wszystkie kurtki czy spodnie są do siebie bliźniaczo podobne, w związku z czym praktycznie nie ma różnicy w wyglądzie postaci pierwszego poziomu i maksymalnego – wszelkie tego typu znajdźki możemy po prostu zignorować.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Przeklęty los zdrajcy

Nie samą kooperacją gracz żyje, w The Division mamy również możliwość zmierzenia się z innymi agentami w Sferze Mroku – miejscu, gdzie można znaleźć największe skarby i zdobyć najwięcej doświadczenia, ale też stracić je w wyniku porażki. Pomysł jest prosty, ale interesujący: można współpracować z innymi i podzielić się zyskami lub zdradzić drużynę i zdobyć więcej waluty i ekwipunku za cenę bycia ściganym przez pozostałych. Jeśli umrzesz – tracisz dużo doświadczenia i zgromadzonych pieniędzy. Tutaj niestety również widzimy brak dopracowania ze strony studia, ponieważ na początku korzyści płynące ze zdrady były nieproporcjonalnie niskie w porównaniu do konsekwencji porażki, przez co going rogue stało się raczej nieopłacalne. Z kolei po kilku łatkach wypłynął na powierzchnię inny problem, czyli nadmiar bugów, często zbytnio ułatwiających rozgrywkę podczas przygód w Sferze Mroku, która pomimo prób twórców pozostaje przedmiotem największych kontrowersji.

Wrażenie może wzbudzić stopień odwzorowania Manhattanu w wirtualnej rzeczywistości, w czym pomaga bardzo dobra grafika – mamy do czynienia z jednym z najlepszych komputerowych miast jakich mogliśmy doświadczyć w ostatnich latach. Niestety, oprawa dźwiękowa nie dorównuje wizualnej, i chociaż nie jest zła, to bardzo prędko się o niej zapomina i w żaden sposób nie wpada w ucho. Dość istotny problem stanowią wszelkiego rodzaju usterki techniczne, od problemów z serwerami (a bez stałego połączenia z nimi nie można grać), aż po różnorakie nieprzewidziane przez twórców sposoby obejścia zasad, dzięki czemu można na przykład zdobyć nieproporcjonalnie dobre nagrody niewielkim kosztem, przez co gdzieś ulatuje sens starania się o nie tradycyjnym, trudniejszym sposobem.

Dzieło studia Ubisoft Massive stało się najszybciej sprzedającą się grą producenta w jego historii, pytanie tylko, czy będzie to podstawą do stworzenia całej nowej marki. Lub ujmując inaczej: nowa seria z pewnością powstanie, gdyż nie zabija się kury znoszącej złote jaja, można jednak mieć wątpliwości, czy będzie to seria godna uwagi, biorąc pod uwagę problemy dręczące The Division. Wadą jest przede wszystkim to, że sama w sobie gra sprawia dość średnie wrażenie, a wybić się ponad przeciętność pozwalają jej wyłącznie elementy MMO, czyli interakcja z innymi graczami – zbyt mało jest tu wabików zachęcających do grania również w samotności. Strzela się znośnie, ale nie mamy tu do czynienia z grywalnością godną starych części Gears of War lub Call of Duty; fabuła jest przeciętna; stawiane wyzwania prędko zaczynają się zlewać w pamięci w jedną całość; nie wspominając już o wszechobecnych problemach technicznych lub tych związanych z odpowiednim zbalansowaniem nagród i kar. Najnowszy hit Ubisoftu można kupić i czerpać z rozgrywki pewną radość, ale nie oszukujmy się – na rynku dostępnych jest więcej godniejszych uwagi tytułów.

Plusy:

  • tryb kooperacji
  • bardzo ładnie odwzorowany Manhattan
  • niezła grywalność

Minusy:

  • prędko wkradająca się do rozgrywki monotonia
  • brak powodu do zdradzania kompanów
  • irytujące walki z bossami
  • przeciętne tło fabularne

Screenshoty pochodzą z oficjalnej strony gry

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
7.0
Ocena recenzenta
-
Ocena użytkowników
Średnia z 0 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 0
Obecnie grają: 0

Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie gram
Tytuł: Tom Clancy's The Division
Producent: Massive Entertainment
Wydawca: Ubisoft
Dystrybutor polski: Ubisoft Polska
Data premiery (świat): 8 marca 2016
Data premiery (Polska): 8 marca 2016
Strona WWW: tomclancy-thedivision.ubi.com/
Platformy: PC, PlayStation 4, Xbox One
Sugerowana cena wydawcy: 239,90 zł



Czytaj również

Tom Clancy's The Division
Manhattan Blues
- recenzja
Wrażenia z bety The Division
Przedsmak pandemonium

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.