» Recenzje » The First Templar

The First Templar

The First Templar
O zakonie templariuszy i Świętym Graalu słyszał chyba każdy. Powstała masa książek i filmów dotyczących tej tematyki. Niedawno firma Kalypso wypuściła na rynek grę akcji, w której gracz ma możliwość wcielenia się w mężnego rycerza stającego w obronie uciśnionych w imię pokoju oraz miłości. Wypadło to nie najgorzej, aczkolwiek dość daleko The First Templar do konkurencji.


Święty rycerz na tropie Graala

W grze pokierujemy losami trzech postaci – Celiana d'Areside, szlachetnego rycerza zawsze broniącego uciśnionych, niezależnie od ich wyznania czy klasy społecznej; Rolanda, wiernego przyjaciela głównego bohatera, twardo stąpającego po ziemi i lubiącego walkę; Marie d'Ibelin, córki szlachcica w służbie zakonu templariuszy i zwinnej skrytobójczyni. Opowieść zaczyna się na Cyprze, gdzie Celian wraz z Rolandem ruszają na pomoc posłańcowi francuskiemu, pojmanemu przez banitów. Jak się szybko okaże, cała sprawa jest o wiele bardziej zagmatwana i po niedługim czasie obaj przyjaciele wplączą się w wir politycznych wydarzeń, w których cieniu skrywa się sekret legendy Świętego Graala.

Fabuła co prawda nie porywa jakoś specjalnie, ale też nie nuży, choć jeśli ktoś zna losy konfliktu Filipa IV Pięknego z templariuszami, przewidzi cały tok wydarzeń w grze. Jej największą wadą jest fakt, że jedzie niemal cały czas na oklepanych schematach szlachetnego rycerza goniącego za legendą i ratującego wszystkich z opresji. Z początku nawet miło się tego słucha, jednak po kilku godzinach ma się dość utartych zwrotów o szlachetności, posłudze Bożej i tym podobnych frazesów. Całość może byłaby ciekawsza, gdyby można było przejść grę na kilka sposobów lub miało się jakieś alternatywne rozwiązania niektórych zadań. Zamiast tego wszystko zrobiono na jedno kopyto, jedynym urozmaiceniem są liche zadania poboczne oraz możliwość szukania sekretnych tablic czy skrzyń ze skarbami.


Duet czempionów kontra hołota

Podczas gry kierujemy dwoma postaciami i możemy przeskakiwać pomiędzy nimi w trakcie walki oraz podczas eksploracji terenu. Każdej z nich przypisano własne drzewko rozwoju z umiejętnościami, które odblokowuje się za zdobyte punkty doświadczenia. Umiejętności co prawda nie ma jakoś porażająco dużo, a lwia część z nich powtarza się u wszystkich bohaterów, jednak możliwość kombinacji cech rekompensuje to. Zważywszy że ilość doświadczenia, jaką jesteśmy w stanie zdobyć, odpowiada około dwóm trzecim wszystkich umiejętności, gracz ma wybór, w jakim kierunku chce rozwijać daną postać. Można więc grać ofensywnie, defensywnie lub starać się wypośrodkować pomiędzy obiema taktykami.

Możemy odblokować też dodatkowe kule zdrowia i żarliwości. Te pierwsze wskazują żywotność postaci, drugie są potrzebne do wykonywania specjalnych kombinacji ataków i napełnia się je podczas walki. Co do samych potyczek to z początku mogą fascynować, ale szybko stają się monotonne. Po pierwsze mamy do czynienia z chaotyczną i strasznie niewygodną kamerą. Wielokrotnie podczas gry wykonałem cios mieczem w złą stronę, bo trąciłem lekko myszkę i kamera zmieniła kąt o czterdzieści stopni. Jest to naprawdę irytujące, zwłaszcza że często z tej przyczyny zbieramy uderzenia w plecy. Kolejną wadą jest SI przeciwników – najogólniej mówiąc tępa. Wrogowie mają to do siebie, że młócą na oślep to, co aktualnie nawinie im się pod rękę. Rzadko kiedy przejawiają oznaki jakiejkolwiek taktyki i najczęściej bitwy wyglądają tak samo – łatwe i krótkie. Na dokładkę różnorodność oponentów prawie nie istnieje, nie licząc ich strojów. To jeszcze bardziej pogłębia znużenie walką.

Ciekawym smaczkiem w grze jest możliwość zbierania i składania kompletów oręża oraz strojów. Większość z nich wygląda naprawdę świetnie, niestety na wizualnym zachwycie się kończy. Nowe przedmioty nie dają kompletnie żadnych bonusów do zdrowia, zadawanych obrażeń czy umiejętności specjalnych. Dodatkowo jeśli chcemy założyć jakiś komplet, musimy go najpierw całego zebrać, więc w przypadku przegapienia jakiejś skrzyni w danym rozdziale, definitywnie tracimy szanse złożenia nowego ekwipunku.


Od lochów do ogrodów

Różnorodność lokacji w grze jest naprawdę duża i co ważniejsze wykonano je pieczołowicie. Podczas wędrówki natkniemy się więc na oblężone cytadele w Ziemi Świętej, posępne katakumby pełne pułapek, słoneczne oazy czy nawet płonący las albo mroczne bagna. Słowem, monotonia w tym aspekcie graczom nie grozi i tak naprawdę gra nadrabia scenerią nudne starcia z przeciwnikami. Zarówno budynki, wszelkiej maści obiekty składowe lokacji, jak i same pejzaże wykonano bardzo ładnie i widać włożony w to wysiłek grafików. Niestety całokształt psują dwie rzeczy – oświetlenie oraz animacje postaci. Pierwszy punkt wypada gorzej niż źle. Promienie światła przypominają mieszankę prostokątów i trójkątów niedbale nałożonych na fragmenty powierzchni terenu, który mają oświetlać. Źródła światła natomiast to plejada figur geometrycznych nie mających ładu i składu, a o cieniach lepiej już nie wspominać.

Same postacie wyglądają nawet nie najgorzej, choć nieprzeliczone armie klonów potrafią z czasem znudzić. Niestety ich ruchy przedstawiono dość sztywno, a mimika twarzy woła o pomstę do nieba. Jakieś pięć lat temu gra może i zrobiłaby na PC jakąś niewielką furorę, ale obecnie wygląda po prostu jak niedorobiony średniak, którego ktoś wydał w pośpiechu. Niemniej całość ratuje świetne udźwiękowienie oraz dubbing. Cieszę się, że dystrybutor wydał u nas wersję kinową, gdyż angielski podkład głosowy wypada naprawdę miło. Dodatkowo muzyka jest bardzo ciekawa i choć utworów nie ma zbyt dużo, to płynnie przeplatają się z odgłosami otoczenia.


Gdzie to multi?

The First Templar jest jedną z niewielu gier na komputery osobiste, gdzie dwóch graczy może grać wspólnie na podzielonym ekranie. Przyznaję, że ta opcja wypada wyśmienicie i jeśli ktoś posiada dwa pady (inna forma gry definitywnie odpada), to może spędzić z towarzyszem sporo czasu. Tak naprawdę dopiero w takim przypadku jesteśmy w stanie zastosować jakąś taktykę w stylu oskrzydlenia przeciwnika czy zwabienia go w zasadzkę.

Niestety na tym zabawa się kończy, bo szukanie gracza w sieci to jak szukanie igły w stogu siana. Znalezienie jednej osoby zajęło mi niemało czasu, a kiedy już dołączyłem do gry, mój towarzysz szybko się rozłączył. Słowem straciłem tylko czas, który mogłem poświęcić na coś innego. Nie uświadczymy też niczego poza trybem kooperacji w kampanii, a szkoda bo chciałoby się powalczyć na arenie z innymi rycerzami czy pozdobywać flagi wrogich twierdz. Gdyby tytuł posiadał tego typu formy multiplayera, z pewnością wydłużyłoby to znacząco jego żywotność oraz samą atrakcyjność.


Jednorazowa wyprawa krzyżowa

The First Templar to gra dosłownie na raz, może dwa, jeśli ktoś lubi opowieści rycerskie snute wokół legend Świętego Graala. Gier w tych klimatach, bez magii i wybujałych zdolności mentalnych, jest mało na rynku, stąd tytuł może przykuć na pewien czas. Jednak monotonne walki, niski poziom trudności czy w praktyce brak trybu multiplayer, gdzie gracze mogliby rywalizować miedzy sobą, znacząco skraca żywotność gry. Może następnym razem twórcy rycerskich opowieści o templariuszach, bardziej popracują nad swym dziełem i dadzą graczom pełnowartościowy produkt. Czas pokaże.

Plusy:
  • dynamiczna rozgrywka
  • ładnie wykonane lokacje
  • oprawa dźwiękowa
  • nie za krótka kampania
  • drzewko rozwoju postaci
  • system kooperacji
  • fabuła...
Minusy:
  • ...ale to już gdzieś było
  • strasznie niski poziom trudności
  • koszmarna kamera
  • brzydka animacja postaci
  • postać potrafi nie słuchać komend
  • w sumie nie istniejący multiplayer


Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Galeria


6.0
Ocena recenzenta
6.25
Ocena użytkowników
Średnia z 2 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 2
Obecnie grają: 0

Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie gram
Tytuł: The First Templar
Producent: Haemimont Games
Wydawca: Kalypso Media
Dystrybutor polski: CD Projekt
Data premiery (świat): 12 maja 2011
Data premiery (Polska): 22 lipca 2011
Wymagania sprzętowe: procesor Intel Pentium IV 2,4 GHz lub odpowiednik AMD, 1 GB RAM, 5 GB wolnego miejsca na dysku, karta graficzna 256 MB (Geforce serii 6 lub Radeon X1300), Windows XP / Vista / 7
Nośnik: DVD
Strona WWW: www.thefirsttemplar-game.com
Platformy: PC
Sugerowana cena wydawcy: 79,90 zł

Komentarze


Radnon
   
Ocena:
0
Nie do końca zgadzam się z listą wad/zalet, bo dla mnie akurat rozwój postaci wydawał się mocno iluzoryczny a za to praca kamery była znośna. Problemy sprawiała tylko w ciasnych korytarzach ostatniego etapu gdzie można było przez nią bardzo łatwo zginąć.

Mimo to ogólne wrażenia podzielam. W The First Tempar grało mi się w sumie całkiem dobrze, przeszedłem go i nie uważam, że był to czas stracony. Zdecydowanie produkcja ze stanów średnich z notą w granicach 6-6.5.
02-09-2011 09:18
angel21
   
Ocena:
0
Fakt, gra nie była zła, ot typowy średniak, więc spokojnie zasługuje na 5 :). Produkcja nieco minęła się z czasem wydania. Kilka lat wstecz i byłoby znacznie lepiej :). Brak efektu szmacianej lalki nie zaskoczył:D, dlatego czułem się jakbym grał w tytuł z lat 2003:)
02-09-2011 10:02
Vermin
   
Ocena:
+1
Mnie kamera dobijała co prawda ani razu nie padłem w walce ale wielokrotnie dostawałem hity w plecy. Co gorsza grając na klawiaturze z myszą, postać bardzo często nie reagowała na blok czy wykonanie ataku specjalnego. Na padzie mniej było takich wtop ale też się zdarzały.

Myślałem że za szybko klawisze/przyciski wciskam, ale nic z tego. Dałem kumplowi który jest oblatany w tego typu grach i było to samo.
02-09-2011 11:02
Radnon
   
Ocena:
0
Faktycznie z blokiem było coś mocno nie tak i przez to znacznie lepiej w praktyce sprawdzał się unik. Dość dziwnie działała również kontra (albo ja nie potrafiłem z niej korzystać), bo weszła przez całą grę może 4-5 razy.
02-09-2011 11:53
Vermin
   
Ocena:
+1
Chyba dziwnie działała bo mi się udało ja zastosować raptem 3 razy, a tak to postać wykonywała zwykły atak.
02-09-2011 14:21
angel21
   
Ocena:
0
Lol a ja nie miałem z kontrą problemu xD.
03-09-2011 20:49

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.