» Recenzje » Settlers 7: Droga do Królestwa

Settlers 7: Droga do Królestwa


wersja do druku
Redakcja: 27383

Settlers 7: Droga do Królestwa
Legendarne już The Settlers narodziło się w 1993 roku, dzięki firmie Blue Byte Software. Przez lata seria doczekała się wielu kontynuacji i dodatków. Z biegiem czasu uległa również mocnym zmianom, przekształcając się z gry ekonomicznej niemal w rasowy RTS. Taki obrót spraw spotkał się z licznymi, stale narastającymi głosami niezadowolenia ze strony graczy. Najnowsza, siódma odsłona niezmordowanych osadników, powraca do korzeni serii. Znów najważniejszym elementem gry staje się handel, sprawnie funkcjonująca gospodarka oraz zdobywanie kluczowych dla niej surowców.


Powrót legendy w wielkim stylu


Poprzednie dwie odsłony Osadników nie cieszyły się aż tak wielkim uznaniem, jak początki serii. Powodem tego było zbytnie nastawienie gry na walkę i coraz mniejszy stopień złożoności gospodarki. W najnowszej części postanowiono ponownie postawić na najmocniejszy punkt Settlersów, czyli ekonomię. W efekcie tego powstał tytuł, który łączy w sobie kilka cech: jest nowoczesnym odbiciem pierwszej części serii, z nowinkami w zakresie gospodarki oraz map, który posiada bardzo uproszczony system walki, przy zachowaniu w nim opcjonalnego stopnia trudności. Brzmi trochę zawile? W rezultacie wcale takie nie jest.

Opanowanie interfejsu gry jest bardzo proste. Samouczek został wkomponowany płynnie w kampanię, więc gracz łatwo może nauczyć się zasad rządzących rozgrywką. Sama fabuła napisana jest ciekawie, choć nie uświadczymy tutaj jakiś wielkich przełomów fabularnych. Misji mamy tylko szesnaście, jednak każda z nich trwa od trzydziestu minut do nawet dwóch godzin. Dodawszy do tego przerywniki filmowe, zrobione w formie jakby grafiki z komiksu i wstawki naszego "opiekuna" oberżysty podczas samej rozgrywki, całość prezentuje się nad wyraz ciekawie.

Kampanie warto przejść na początku gry, nie tylko z powodu samouczka czy dla samej ciekawości. Otóż za każdą pomyślnie przebytą misję, dostajemy jedną sztukę złota. Pieniądze te możemy wydać na stronie wydawcy, aby odblokować elementy dekoracyjne do naszego zamku czy nowe rodzaje pomników, dających punkty prestiżu.


Ekonomia, ekonomia


The Settlers 7: Droga do królestwa, jak wspomniałem na wstępie, kładzie olbrzymi nacisk na gospodarkę. Nie tylko w znaczeniu wydobywczym, ale również w postaci drzewa technologii, mapy szlaków handlowych czy złożoności gałęzi produkcji. W grze mamy do dyspozycji cztery rodzaje kruszców (złoto, kamień, węgiel i żelazo), dwa typy jadła – zwykłe oraz wyszukane - z czego drogi do ich pozyskania są bardzo różnorakie. Oprócz tego ogólnie pojęte narzędzia, bez których nasi osadnicy nie są wstanie pracować, tkaniny, klejnoty i księgi, dla mnichów czy domokrążców. Swą funkcję zmienił browar, gdyż teraz piwo jest potrzebne do rekrutowania zakonników, opracowujących badania, a nie, jak to było w początkach serii, rekrutacji wojska. Ciekawym dodatkiem jest też transport do robotników rodzajów jedzenia. W zależności co dostają, pracują mniej lub bardziej efektywnie. Sam system budowy też uległ małej zmianie. Budujemy bowiem budynek główny (mamy sześć rodzajów), do którego w zależności od klasy są przypisane inne faktorie. I tak na przykład Leśna Chatka może posiadać rybaka, myśliwego, leśnika, drwala i tartak. Pamiętać należy, że przy jednym budynku głównym możemy postawić maksymalnie trzy faktorie.

Jak widać surowców niby nie ma wiele, ale aby posiadać płynne dostawy każdego z nich, trzeba się ostro namęczyć. Zwłaszcza, że wszelkie złoża mineralne lub zasoby zwierzyny mają swój limit pozyskiwania. Podczas gry zdobywamy także punkty prestiżu. Są one bardzo istotne dla gospodarki, gdyż każdy taki punkt zbliża nas do uzyskania nowego poziomu prestiżu, którego zdobycie odblokowuje nowe opcje budowy czy rozbudowy naszych budowli. Punkty te można zdobyć w różnoraki sposób. Najłatwiejszy to budowa pomników, o ile mamy dość surowców i miejsca pod ich budowę. Następny, chyba najbardziej zyskowny, to podbój terenów neutralnych lub wrogich. Oprócz tego możemy wspomóc się badaniami lub osiągnięciami. Gdy już zbierzemy sześć takich punktów, osiągamy kolejny poziom, za co otrzymujemy nagrodę w postaci surowców.

W grze nie ma w zasadzie gałęzi, która jest mniej przydatna. Wszystkie są tak samo ważne dla naszej gospodarki, a co za tym idzie, rozwoju królestwa. Dodatkowo należy pamiętać, że wszystko się nawzajem uzupełnia. Gospodarstwa produkują żywność, potrzebną zarówno rzemieślnikom jak i wojsku. Rzemieślnicy wytwarzają narzędzia, używane w zasadzie przez każdego osadnika, jednocześnie kupcy odblokowują nowe szlaki handlowe, a mnisi starają się zgłębić tajemną wiedzę w opracowaniu nowych technologii dla naszego imperium. Zablokowanie jednej z odnóg tego "drzewa" może doprowadzić do załamania się gospodarki i ostatecznego upadku naszych włości.


Za króla i ojczyznę


Wojsko odgrywa w The Settlers 7 rolę drugoplanową, jednak jest ono bardzo ważne. Zacznijmy może od dwóch istotnych spraw. Na początek, nie budujemy już więcej fortów czy strażnic, tak jak to było w pierwszych odsłonach serii. Zamiast tego wysyłamy nasz oddział pod dowództwem generała do neutralnej lub wrogiej lokacji na mapie, którą ma podbić. Gdy nam się powiedzie, przejmujemy kontrolę nad tym terenem, wraz z jego surowcami. Wszelkie wrogie struktury, tak jak to było w poprzednich odsłonach, ulegają zniszczeniu.

Druga ważna zmiana dotyczy zarówno rekrutacji, jak i rodzajów jednostek. Wspomniałem już, że browar nie uczestniczy teraz w poborze nowych żołnierzy. Zmiana dotknęła też awansu wojska. W początkach serii, jednostka awansowała na wyższy poziom dzięki dostarczoniu jej odpowiedniej ilości złota. Uzyskiwała w ten sposób lepszy pancerz, broń oraz więcej punktów życia. Teraz rekrutacja przebiega w karczmie, zaś awans zastąpiono różnorodnością wojska. I tak możemy rekrutować pikinierów, muszkieterów, konnice, artylerię oraz dobosza wojennego. Każda z tych jednostek wymaga przy zaciągu innej ilości złota lub zasobów. Przykładowo, aby zaciągnąć pikiniera czy muszkietera, wystarczą tylko pieniądze i trochę jadła, z czego każdy z nich potrzebuje innego rodzaju jedzenia, zaś do werbunku artylerii potrzeba dodatkowo żelaza.

Czymże jednak jest wojsko bez dowódcy. W The Settlers 7 na starcie posiadamy tylko jednego generała. W późniejszym etapie gry możemy zaciągnąć kolejnych na służbę do nas. Każdy z nich cechuje się innym stylem walki, więc warto dopasować do niego żołnierzy. To właśnie dowódcy wydajemy rozkaz wymarszu w określony punkt, aby go zdobyć. Sama walka przebiega bezkrwawo, jednak efektownie. Gdy uda nam się pokonać wojska przeciwnika, nasz dowódca wchodzi do strażnicy, co uruchamia licznik. Kiedy wskazówka dotrze do wartości 100%, następuje przejęcie obiektu i terenu, który kontroluje. Przejęcie można opóźnić na przykład kontratakiem, wtedy dowódca opuszcza oblegany obiekt, zerując odliczanie.

Podczas walk należy zwrócić uwagę na jeszcze dwie istotne sprawy. Po pierwsze, ulepszając zdobyte fortyfikacje, wzmacniamy cały rewir jaki do nich należy, poprzez automatyczne stawianie umocnień w postaci murów, wież obserwacyjnych czy punktów artylerii. Ma to znaczenie strategiczne, gdyż do pokonania każdej z tych przeszkód trzeba użyć innego rodzaju jednostek. Jeśli ich nie posiadamy, to atak jest niemożliwy do wykonania. Kolejną sprawą są tereny niezależne. Należą do nich porty kupieckie, klasztory, biblioteki czy domki wiedźm. W takie punkty możemy wysłać nie tylko wojsko, ale także duchownych lub domokrążców. Ci pierwsi zajmą się badaniami nowych technologii, drudzy handlem. Ciekawe jest to, że podczas badania nowego ulepszenia, przeciwnicy mogą nas przelicytować w ilości dostarczonych duchownych i zagarnąć nasze odkrycie.

Podczas gry dostajemy tak zwane punkty zwycięstwa. Uzbieranie odpowiedniej ich ilości oznacza naszą wygrana i koniec rozgrywki. Punkty te możemy zdobyć za wiele rzeczy: największą ilość kontrolowanych włości, badania, podboje punktów strategicznych, wysoki poziom prestiżu, osiągnięcia w dziedzinie gospodarki i tak dalej. Niektóre z takich osiągnięć można zdobyć tylko raz i zostają one na stałe przypisane do gracza, który jako pierwszy spełni wymagania. Inne zmieniają się w zależności od tego, kto ma wyższe rezultaty z wymaganych.


Rajskie melodie w baśniowej krainie


Wielkim atutem gry jest zarówno ścieżka audio, jak i grafika. Zacznijmy może od tej pierwszej. Muzyka w grze stoi na bardzo wysokim poziomie, pasując idealnie do świata gry, oraz tego, co dzieje się na ekranie monitora. Sam soundtrack nie jest za długi, bo składa się raptem z nieco ponad dziesięciu utworów. Mimo to muzyka wpada w ucho po pierwszych nutach. Łapałem się nawet na tym, że potrafiłem włączyć grę tylko po to, aby posłuchać utworów, jakie lecą przy interfejsie głównym.

Odgłosy otoczenia również są bardzo zgrabnie wykonane. Ani za głośne, ani za ciche, gładko wkomponowują się w całość. Olbrzymie brawa należą się polskiemu dubbingowi. Aktorzy idealnie dopasowali się do postaci, którym użyczyli swych głosów. W wielu momentach szło wręcz wychwycić elementy gwary klasowej czy sposobu obycia komputerowego charakteru. Nic nie jest zrobione na siłę, co tylko uwiarygodnia gracza w przekonaniu, że ten fikcyjny ludzik, jest autentyczna postacią. Można mówić wiele złego o naszym współczesnym kinie, jednak aktorów podkładających głosy mamy wyśmienitych. The Settlers 7 jest tego namacalnym przykładem.

Grafika w całej grze jest ukazana w sposób baśniowy. Mamy więc do czynienia z groteskowymi, nieco przerysowanymi gabarytowo ludzikami, kolorowymi budowlami oraz malowniczymi plenerami. Właśnie ten ostatni punkt urzekł mnie najbardziej. Plenery są wykonane bardzo szczegółowo, a nade wszystko barwnie. Zachwyciły mnie swą eksplozją barw i prostotą. Niejednokrotnie potrafiłem przybliżyć kamerę do samej ziemi, aby móc wędrować nią po zielonych łąkach i lasach, skąpanych w słońcu bystrych rzekach czy "przechadzać" się ulicami miast. Dodawszy do tego zwierzęta, chmury, robotników i wiatr poruszający korony drzew dostajemy pełen życia, komputerowy świat. Dodatkowo, jeśli oddalimy maksymalnie kamerę, urok wcale nie pryska. Widzimy bowiem trójwymiarową mapę ziem z lotu ptaka, nad którą przetaczają się chmury. Naprawdę dział grafików Blue Byte wykonał fenomenalną pracę.


Wysokie wymagania sprzętowe


Gdy spojrzy się na spodnią stronę pudełka, przerazić mogą wymagania sprzętowe. Faktycznie, małe nie są. 4GB RAM-u, 512 MB karta graficzna i to też nie pierwsza lepsza czy stałe łącze internetowe, najlepiej o szybkim transferze, potrafią odstraszyć niejedną osobę. Gra jednak płynnie działa i na połowie tego jeśli jest na Windows XP, który pożera o wiele mniejsze ilości pamięci. Jedyną tego wadą będzie brak dwóch efektów – złożoności mas chmur i efektu porywów wiatru. Te dwa dodatkowe efekty są dopiero dostępne na Vista czy Windows 7, jednak ich brak nie jest jakoś specjalnie zauważalny. Z drugiej strony poziom graficzny i dźwiękowy stoi w grze na tak wysokim poziomie, że całkowicie usprawiedliwia poziom wymagań sprzętowych.
Prawdziwą wadą okazuje się dostęp do stałego łącza internetowego. Spowodowane jest to tym, że gra znajduje się na serwerach, dzięki czemu szybko odbywają się aktualizacje. Są one niestety dość częste i nieraz bardzo znaczące, gdyż potrafią dodać nowe mapy do trybu multiplayer. Z tych powodów potrzebne jest naprawdę szybkie łącze internetowe, do tego stałe. W zasadzie ten czynnik eliminuje na starcie wszelkiej maści laptopy, czy komputery osobiste o łączu radiowym. Poza tym sporadycznie potrafi się zdarzyć, że serwer nie odpowiada i wtedy nie damy rady uruchomić gry nawet w trybie single player.


Gra na sieci


Multiplayer w zasadzie ogranicza się do jednego trybu rozgrywki, czyli zdobycia wymaganej liczby punktów zwycięstwa. Można wybierać jaką gracz musi osiągnąć ilość punktów, aby wygrać grę, zaś mapy są bardzo zróżnicowane, a sam styl rozgrywki też do najłatwiejszych nie należy, więc rozgryka szybko się nam nie znudzi. W opcjach dodatkowych mamy możliwość ustawienia zasad przeciwnika komputerowego. Poza trzema poziomami trudności, możemy przypisać mu, czy będzie nas traktował wrogo czy pokojowo. Oczywiście druga opcja nie oznacza, że przeciwnik zapomni o atakowaniu nas lub konkurowaniu z nami w dziedzinie opracowywanych technologii. Jednak na pewno nie będzie nam od razu wchodził w paradę. Funkcja ta z pewnością przyda się graczom nowym którzy dopiero co zaczynają swą zabawę z serią Settlers i chcą poznać wszystkie tajniki tej gry.


Szczyt sukcesu serii?


The Settlers 7: Droga do królestwa jest tytułem wartym tego aby nazwać go epickim i z pewnością najlepszym ze wszystkich odsłon serii o osadnikach. Ilość zalet przytłacza wręcz swym rozmachem, spychając niedogodność związaną z Internetem w zasadzie na dalszy plan. Jednocześnie mogę pokusić się o stwierdzenie, że tytuł ten jest jednym z tych, które otwierają nowy rozdział w świecie gier na komputery osobiste. Idealny przykład, że wracając do korzeni, wprowadziwszy bardzo umiejętnie kilka istotnych zmian i oprawiwszy wszystko w nowoczesną grafikę, nie odstającą klimatem od pierwowzoru, można uzyskać porządny efekt. Nowi gracze dostali świetnie dopracowany tytuł, starzy z nostalgią mają szanse powspominać rok 1993, kiedy to narodziła się legenda studia Blue Byte – The Settlers.


Plusy:


  • grafika
  • muzyka i odgłosy otoczenia
  • polski dubbing
  • rozbudowana ekonomia
  • drzewo wynalazków
  • szlaki handlowe
  • utrudniony system walk
  • fabuła i scenariusz kampanii
  • samouczek umiejętnie wpisany w kampanię
  • punkty zwycięstwa, uznania i nagrody
  • aktualizacje dodające nowe mapy
  • multiplayer
  • dopracowana SI


Minusy:


  • wysokie wymagania sprzętowe
  • konieczność szybkiego łącza internetowego
  • ubogi sklep Ubisoft


Oto zwiastun gry:


Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Galeria


10.0
Ocena recenzenta
8.57
Ocena użytkowników
Średnia z 7 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 4
Obecnie grają: 1

Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie gram
Tytuł: The Settlers 7: Paths to a Kingdom
Producent: Blue Byte
Wydawca: UbiSoft
Dystrybutor polski: UbiSoft
Data premiery (świat): 25 marca 2010
Data premiery (Polska): 26 marca 2010
Nośnik: 1 DVD
Strona WWW: thesettlers.uk.ubi.com/the-settlers...
Platformy: PC
Sugerowana cena wydawcy: 119,90 zł



Czytaj również

Komentarze


~hallucyon

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Grafiki są śliczne.

Co się tyczy recenzji, mam jedną wątpliwość: autor dał grze najwyższą możliwą notę (10/10), a jednocześnie wymienił trzy wady: wysokie wymagania sprzętowe, konieczność posiadania szybkiego łącza i ubogą ofertę sklepu Ubisoft. W świetle oceny recenzenta nie są one jednak żadnymi wadami, bo nie zaważyły na końcowej ocenie produktu. O co chodzi? Czy i jakie zasady obowiązują przy dawaniu grom not?
03-07-2010 13:55
Czarny
   
Ocena:
0
Rozmawialiśmy o tym z Verminem. Jak dla mnie, wymienione wady sprawiają, że gra powinna dostać ocenę 9,5. Vermin jednak uznał je za tak nieznaczące, że podtrzymał swą decyzję co do oceny (czyli 10/10).

Nota przy grze jest subiektywnym wyrazem zapatrywań autora na recenzowany produkt. "Dziesiątka" to po prostu osąd autora, że dzieło jest genialne, epokowe i wyznacza nowe standardy etc. Nie ma jednych, ustalonych z góry wytycznych przy dawaniu grze oceny.
03-07-2010 14:00
~hallucyon

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Jestem również zdania, że jeśli produkt ma wady, nie powinien był otrzymać 10 punktów - 9,5 byłoby odpowiednie. Tak dowolne, bo w pełni subiektywne, dawanie not czyni taką ocenę, w moich oczach, bezwartościową.

Dziękuję Ci za odpowiedź.

03-07-2010 14:16
Czarny
   
Ocena:
0
Pozostaje jeszcze średnia ;). Zwykle nie odbiega ona od oceny recenzenta o więcej niż 1 punkt, więc nie jest to aż tak bezwartościowe.
03-07-2010 14:21
Vermin
   
Ocena:
0
Powiem tak. Recenzje zawsze były, są i będą subiektywne - rzeczą niewykonalna jest stworzenie oceny w pełni obiektywnej.

Tak samo nie znam gry (a przeszedłem ponad 300 tytułów w swym życiu) która nie miałaby absolutnie żadnej wady. Brak plusów owszem, ale brak minusów - nigdy.

Wyżej wymienione minusy usprawiedliwiłem w tekście, ale aby było jaśniej poniżej ich wytłumaczenie:

WYMAGANIA SPRZĘTOWE
Powiem wprost - gdyby były niższe gra nigdy nie osiągnęłaby takich parametrów. "Settlers 7" jest tytułem nowej generacji, tak jak "Just Case 2". Te produkty są robione z myślą o Vista i Windows 7, wykorzystaniu w pełni procesorów dwurdzeniowych czy większej ilości pamięci RAM oraz w pełni kart graficznych. Napisałem zresztą, że w tej grze są juz elementy nie obsługiwane przez biblioteki Windows XP. Stąd wysokie wymagania są wadą obecnie, ale jednocześnie wymusza je sama grafika i audio.

SZYBKI INTERNET
Jest to chyba jedyna autentyczna wada gry choć też nie do końca. Dużo osób zaopatruje się obecnie w coraz szybszy internet. Powodują to głównie promocje ale też wymóg postępu technologicznego. Tutaj gra będzie działać (choć może ciąć) przy 5 MB, działa płynnie od 10 MB (sam mam 25 MB). Na 1 MB w zasadzie nie za bardzo jest jak grać, gdyż czas aktualizacji jest przez to koszmarny. Same aktualki są natomiast bardzo dobre. Wadą to, że bez neta nie zagramy w Single Player.

SKLEP UBISOFT
To nie wada gry tylko dystrybutora że dał tak ubogi sklepik. Nie ma więc on żadnego wpływu na ocenę.


Jak widać jest tylko jedna faktyczna wada i toż trochę na wyrost. Przy tym co prezentuje sobą "Settlers 7" wszystkie te minusy odchodzą błyskawicznie w niepamięć.
03-07-2010 14:45
earl
   
Ocena:
0
Vermin napisał, że:

"Poprzednie dwie odsłony Osadników nie cieszyły się aż tak wielkim uznaniem, jak początki serii. Powodem tego było zbytnie nastawienie gry na walkę i coraz mniejszy stopień złożoności gospodarki. W najnowszej części postanowiono ponownie postawić na najmocniejszy punkt Settlersów, czyli ekonomię".

Czy to oznacza, że, w przeciwieństwie do 2 czy 3 części, ideą przewodnią nie będzie pokonywanie przeciwników? Wówczas, jak pamiętam, gracz grając jedną z ras i jednym z bóstw musiał, na zlecenie Najwyższego, pokonać pozostałe rasy.
03-07-2010 14:47
~hallucyon

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+1
Verminie,

zgadzam się z Tobą, że nie można napisać recenzji w pełni obiektywnej. Pragnę jednak podkreślić, że ja odnosiłem się do wysokości oceny (10/10). Uważam, że nota, którą przyznaje się w oparciu o dowolne, bo w pełni subiektywne, kryteria, jest po prostu bezwartościowa.

Skoro, jak piszesz, wysokie wymagania sprzętowe, konieczność posiadania szybkiego łącza i uboga oferta sklepu Ubisoftu nie są wadami w pełnym tego słowa znaczeniu, po co nazwałeś je minusami?

Jako czytelnik czuję się nieco zdezorientowany: w podsumowaniu recenzent wymienia 15 plusów (zalet) i 3 minusy (wad), po czym przyznaje produktowi 10 punktów, czyli najwyższą możliwą notę. Jeśli coś jest wadą, powinno zaważyć na końcowej ocenie produktu. Jeśli jednak owe minusy nie obniżają noty, to w gruncie rzeczy nie są wadami i, jako takie, nie powinny chyba być expressis verbis wypunktowane w podsumowaniu recenzji, nieprawdaż? Krótko mówiąc, brakuje mi tu pewnej konsekwencji.
03-07-2010 16:03
~Franek

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+1
dla mnie zmuszanie graczy do posiadania stałego dostępu jest OGROMNĄ wadą i nota poszłaby o minimum 1 w dół. Generalnie nie wiem czy w ogóle bym kupił taką grę.
03-07-2010 16:35
Vermin
   
Ocena:
0
@ Hallucyon

Wymienione rzeczy są wadami, ale nie aż tak straszliwymi aby zaniżyły w moim odczuciu ocenę końcową. Mimo to należy je wypunktować, gdyż inni czytelnicy jak na przykład Franek czy Ty, mogą wyrobić sobie dzięki temu inną ocenę, dla nich bardziej właściwą.

Zarówno w postach jak i samej recenzji podałem czemu te minusy, dla mnie nie zaważyły na ocenie końcowej produktu. Powód prosty - ta gra zasługuje na najwyższą notę, gdyż jej potencjał jest przeogromny.

@ Earl
Miałem na myśli część 6 i 5 Settlersów, które były w zasadzie czystymi RTSami a nie strategiami ekonomicznymi.


A teraz wybaczcie, ale właśnie jadę na urlop. Tak więc nie miejcie mi za złe jeśli nie odpowiem w temacie na pytania, bo moge nie mieć dostępu do neta, a poza tym chcę w końcu odpocząć.
03-07-2010 18:01
~ROL

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Sama konieczność stałego połączenia z siecią to pikuś. Najgorsze są ciągłe awarie ich serwera. http://giercoholik.pl/recenzja_set tlers7.jpg http://giercoholik.pl/recenzja__se ttlers7.jpg Gdy daje się normalnie grać, jest naprawdę nieźle, z wyjątkiem zbyt powolnego rozrastania się królestwa i bardzo mocno ograniczonych przestrzeni do budowy. Ponadto walka jest przesadnie uproszczona, zaś dźwięki wydawane przez walczących to po prostu koszmar. W tych okolicznościach grę oceniłbym na max 7.
03-07-2010 18:42
Vermin
   
Ocena:
0
Walka jest uproszczona bo to gra EKONOMICZNA, bitwy to tylko dodatek.

Mała przestrzeń budowlana i wolny rozrost - poziom trudności a nie błąd. W tej grze trzeba umieć zaplanować przestrzeń gospodarczą naszych terenów a nie młócić budowle jedną za drugim.

Z dźwiękiem absolutnie się nie zgodzę. Bardzo dopracowano efekty dźwiękowe. Mają brzmieć bajkowo i nieco dziecinnie bo ta gra ma klimat baśni.

Problemy z serwerem - trafiłem na nie tylko raz przez miesiąc gry. Więc albo jestem jakimś dziwnym farciarzem, albo inni marudzą na wyrost.
04-07-2010 19:44
Specu
   
Ocena:
0
Wszystko fajnie, ale podtytuł "najlepsza część Osadników!" jest mocno przesadzony. Gra jest dobra, ale do wzorca jakim jest Settlers II (ew. odświeżona wersja Settlers II: 10-th Anniversary) brakuje jej bardzo dużo, co może stwierdzić niemal każdy fan serii. Ponadto nie przypada mi do gustu pierwsza pozycja w spisie plusów. Odkąd to grafika stanowi o zaletach zwłaszcza w dziedzinie gier ekonomiczno-strategicznych?
04-07-2010 23:29
Wojteq
   
Ocena:
+1
Mówisz, że posiadanie netu 5mb jest wymogiem do żwawego działania gry? Dla mnie to ogromna wada, bo mam tylko 2mb...
05-07-2010 07:06
~ROL

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
@Vermin

Brak przestrzeni zmusza jedynie do tego, by rozbydować miasto dokładnie tak, jak przewidzieli to twórcy mapy. 1 mapa - 1 strategia sukcesu. Ograniczenie przestrzeni jest w tym wypadku ograniczeniem możliwości.

Walka może być uproszczona, ale w tym wypadku to przesadne uproszczenie. Ludzie oczekuję coraz więcej - naparzające się smerfy są IMO mało efektowne.

Co do błędów z serwerem, grałem tuż po premierze i pojawiały się ciągle. Może sytuacja się poprawiła, ale ja już grę i tak odinstalowałem i skierowałem na allegro.

A już tak poza tym wszystkim... Jak to się stało, że recenzja marcowej gry trafiła na stronę główną serwisu w lipcu?? Artykuł sponsorowany?
05-07-2010 10:39
Czarny
   
Ocena:
0
@ ROL

"A już tak poza tym wszystkim... Jak to się stało, że recenzja marcowej gry trafiła na stronę główną serwisu w lipcu?? Artykuł sponsorowany?"


LOL? Nie mam pojęcia, skąd Ci przyszło do głowy takie podejrzenie. Po prostu nie mamy umowy z Ubisoftem (pracujemy nad tym), więc musieliśmy sobie zorganizować ich gierkę we własnym zakresie (czytaj - Vermin ją sobie prywatnie kupił). Stąd obsuw.

Oskarżanie nas o branie kasy od dystrybutorów tylko dlatego, że artykuł jest o gierce sprzed kilku miesięcy, jest dla mnie śmieszne.
05-07-2010 13:25

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.