Settlers 7: Droga do Królestwa
Legendarne już The Settlers narodziło się w 1993 roku, dzięki firmie Blue Byte Software. Przez lata seria doczekała się wielu kontynuacji i dodatków. Z biegiem czasu uległa również mocnym zmianom, przekształcając się z gry ekonomicznej niemal w rasowy RTS. Taki obrót spraw spotkał się z licznymi, stale narastającymi głosami niezadowolenia ze strony graczy. Najnowsza, siódma odsłona niezmordowanych osadników, powraca do korzeni serii. Znów najważniejszym elementem gry staje się handel, sprawnie funkcjonująca gospodarka oraz zdobywanie kluczowych dla niej surowców.
Poprzednie dwie odsłony Osadników nie cieszyły się aż tak wielkim uznaniem, jak początki serii. Powodem tego było zbytnie nastawienie gry na walkę i coraz mniejszy stopień złożoności gospodarki. W najnowszej części postanowiono ponownie postawić na najmocniejszy punkt Settlersów, czyli ekonomię. W efekcie tego powstał tytuł, który łączy w sobie kilka cech: jest nowoczesnym odbiciem pierwszej części serii, z nowinkami w zakresie gospodarki oraz map, który posiada bardzo uproszczony system walki, przy zachowaniu w nim opcjonalnego stopnia trudności. Brzmi trochę zawile? W rezultacie wcale takie nie jest.
Opanowanie interfejsu gry jest bardzo proste. Samouczek został wkomponowany płynnie w kampanię, więc gracz łatwo może nauczyć się zasad rządzących rozgrywką. Sama fabuła napisana jest ciekawie, choć nie uświadczymy tutaj jakiś wielkich przełomów fabularnych. Misji mamy tylko szesnaście, jednak każda z nich trwa od trzydziestu minut do nawet dwóch godzin. Dodawszy do tego przerywniki filmowe, zrobione w formie jakby grafiki z komiksu i wstawki naszego "opiekuna" oberżysty podczas samej rozgrywki, całość prezentuje się nad wyraz ciekawie.
Kampanie warto przejść na początku gry, nie tylko z powodu samouczka czy dla samej ciekawości. Otóż za każdą pomyślnie przebytą misję, dostajemy jedną sztukę złota. Pieniądze te możemy wydać na stronie wydawcy, aby odblokować elementy dekoracyjne do naszego zamku czy nowe rodzaje pomników, dających punkty prestiżu.
The Settlers 7: Droga do królestwa, jak wspomniałem na wstępie, kładzie olbrzymi nacisk na gospodarkę. Nie tylko w znaczeniu wydobywczym, ale również w postaci drzewa technologii, mapy szlaków handlowych czy złożoności gałęzi produkcji. W grze mamy do dyspozycji cztery rodzaje kruszców (złoto, kamień, węgiel i żelazo), dwa typy jadła – zwykłe oraz wyszukane - z czego drogi do ich pozyskania są bardzo różnorakie. Oprócz tego ogólnie pojęte narzędzia, bez których nasi osadnicy nie są wstanie pracować, tkaniny, klejnoty i księgi, dla mnichów czy domokrążców. Swą funkcję zmienił browar, gdyż teraz piwo jest potrzebne do rekrutowania zakonników, opracowujących badania, a nie, jak to było w początkach serii, rekrutacji wojska. Ciekawym dodatkiem jest też transport do robotników rodzajów jedzenia. W zależności co dostają, pracują mniej lub bardziej efektywnie. Sam system budowy też uległ małej zmianie. Budujemy bowiem budynek główny (mamy sześć rodzajów), do którego w zależności od klasy są przypisane inne faktorie. I tak na przykład Leśna Chatka może posiadać rybaka, myśliwego, leśnika, drwala i tartak. Pamiętać należy, że przy jednym budynku głównym możemy postawić maksymalnie trzy faktorie.
Jak widać surowców niby nie ma wiele, ale aby posiadać płynne dostawy każdego z nich, trzeba się ostro namęczyć. Zwłaszcza, że wszelkie złoża mineralne lub zasoby zwierzyny mają swój limit pozyskiwania. Podczas gry zdobywamy także punkty prestiżu. Są one bardzo istotne dla gospodarki, gdyż każdy taki punkt zbliża nas do uzyskania nowego poziomu prestiżu, którego zdobycie odblokowuje nowe opcje budowy czy rozbudowy naszych budowli. Punkty te można zdobyć w różnoraki sposób. Najłatwiejszy to budowa pomników, o ile mamy dość surowców i miejsca pod ich budowę. Następny, chyba najbardziej zyskowny, to podbój terenów neutralnych lub wrogich. Oprócz tego możemy wspomóc się badaniami lub osiągnięciami. Gdy już zbierzemy sześć takich punktów, osiągamy kolejny poziom, za co otrzymujemy nagrodę w postaci surowców.
W grze nie ma w zasadzie gałęzi, która jest mniej przydatna. Wszystkie są tak samo ważne dla naszej gospodarki, a co za tym idzie, rozwoju królestwa. Dodatkowo należy pamiętać, że wszystko się nawzajem uzupełnia. Gospodarstwa produkują żywność, potrzebną zarówno rzemieślnikom jak i wojsku. Rzemieślnicy wytwarzają narzędzia, używane w zasadzie przez każdego osadnika, jednocześnie kupcy odblokowują nowe szlaki handlowe, a mnisi starają się zgłębić tajemną wiedzę w opracowaniu nowych technologii dla naszego imperium. Zablokowanie jednej z odnóg tego "drzewa" może doprowadzić do załamania się gospodarki i ostatecznego upadku naszych włości.
Wojsko odgrywa w The Settlers 7 rolę drugoplanową, jednak jest ono bardzo ważne. Zacznijmy może od dwóch istotnych spraw. Na początek, nie budujemy już więcej fortów czy strażnic, tak jak to było w pierwszych odsłonach serii. Zamiast tego wysyłamy nasz oddział pod dowództwem generała do neutralnej lub wrogiej lokacji na mapie, którą ma podbić. Gdy nam się powiedzie, przejmujemy kontrolę nad tym terenem, wraz z jego surowcami. Wszelkie wrogie struktury, tak jak to było w poprzednich odsłonach, ulegają zniszczeniu.
Druga ważna zmiana dotyczy zarówno rekrutacji, jak i rodzajów jednostek. Wspomniałem już, że browar nie uczestniczy teraz w poborze nowych żołnierzy. Zmiana dotknęła też awansu wojska. W początkach serii, jednostka awansowała na wyższy poziom dzięki dostarczoniu jej odpowiedniej ilości złota. Uzyskiwała w ten sposób lepszy pancerz, broń oraz więcej punktów życia. Teraz rekrutacja przebiega w karczmie, zaś awans zastąpiono różnorodnością wojska. I tak możemy rekrutować pikinierów, muszkieterów, konnice, artylerię oraz dobosza wojennego. Każda z tych jednostek wymaga przy zaciągu innej ilości złota lub zasobów. Przykładowo, aby zaciągnąć pikiniera czy muszkietera, wystarczą tylko pieniądze i trochę jadła, z czego każdy z nich potrzebuje innego rodzaju jedzenia, zaś do werbunku artylerii potrzeba dodatkowo żelaza.
Czymże jednak jest wojsko bez dowódcy. W The Settlers 7 na starcie posiadamy tylko jednego generała. W późniejszym etapie gry możemy zaciągnąć kolejnych na służbę do nas. Każdy z nich cechuje się innym stylem walki, więc warto dopasować do niego żołnierzy. To właśnie dowódcy wydajemy rozkaz wymarszu w określony punkt, aby go zdobyć. Sama walka przebiega bezkrwawo, jednak efektownie. Gdy uda nam się pokonać wojska przeciwnika, nasz dowódca wchodzi do strażnicy, co uruchamia licznik. Kiedy wskazówka dotrze do wartości 100%, następuje przejęcie obiektu i terenu, który kontroluje. Przejęcie można opóźnić na przykład kontratakiem, wtedy dowódca opuszcza oblegany obiekt, zerując odliczanie.
Podczas walk należy zwrócić uwagę na jeszcze dwie istotne sprawy. Po pierwsze, ulepszając zdobyte fortyfikacje, wzmacniamy cały rewir jaki do nich należy, poprzez automatyczne stawianie umocnień w postaci murów, wież obserwacyjnych czy punktów artylerii. Ma to znaczenie strategiczne, gdyż do pokonania każdej z tych przeszkód trzeba użyć innego rodzaju jednostek. Jeśli ich nie posiadamy, to atak jest niemożliwy do wykonania. Kolejną sprawą są tereny niezależne. Należą do nich porty kupieckie, klasztory, biblioteki czy domki wiedźm. W takie punkty możemy wysłać nie tylko wojsko, ale także duchownych lub domokrążców. Ci pierwsi zajmą się badaniami nowych technologii, drudzy handlem. Ciekawe jest to, że podczas badania nowego ulepszenia, przeciwnicy mogą nas przelicytować w ilości dostarczonych duchownych i zagarnąć nasze odkrycie.
Podczas gry dostajemy tak zwane punkty zwycięstwa. Uzbieranie odpowiedniej ich ilości oznacza naszą wygrana i koniec rozgrywki. Punkty te możemy zdobyć za wiele rzeczy: największą ilość kontrolowanych włości, badania, podboje punktów strategicznych, wysoki poziom prestiżu, osiągnięcia w dziedzinie gospodarki i tak dalej. Niektóre z takich osiągnięć można zdobyć tylko raz i zostają one na stałe przypisane do gracza, który jako pierwszy spełni wymagania. Inne zmieniają się w zależności od tego, kto ma wyższe rezultaty z wymaganych.
Wielkim atutem gry jest zarówno ścieżka audio, jak i grafika. Zacznijmy może od tej pierwszej. Muzyka w grze stoi na bardzo wysokim poziomie, pasując idealnie do świata gry, oraz tego, co dzieje się na ekranie monitora. Sam soundtrack nie jest za długi, bo składa się raptem z nieco ponad dziesięciu utworów. Mimo to muzyka wpada w ucho po pierwszych nutach. Łapałem się nawet na tym, że potrafiłem włączyć grę tylko po to, aby posłuchać utworów, jakie lecą przy interfejsie głównym.
Odgłosy otoczenia również są bardzo zgrabnie wykonane. Ani za głośne, ani za ciche, gładko wkomponowują się w całość. Olbrzymie brawa należą się polskiemu dubbingowi. Aktorzy idealnie dopasowali się do postaci, którym użyczyli swych głosów. W wielu momentach szło wręcz wychwycić elementy gwary klasowej czy sposobu obycia komputerowego charakteru. Nic nie jest zrobione na siłę, co tylko uwiarygodnia gracza w przekonaniu, że ten fikcyjny ludzik, jest autentyczna postacią. Można mówić wiele złego o naszym współczesnym kinie, jednak aktorów podkładających głosy mamy wyśmienitych. The Settlers 7 jest tego namacalnym przykładem.
Grafika w całej grze jest ukazana w sposób baśniowy. Mamy więc do czynienia z groteskowymi, nieco przerysowanymi gabarytowo ludzikami, kolorowymi budowlami oraz malowniczymi plenerami. Właśnie ten ostatni punkt urzekł mnie najbardziej. Plenery są wykonane bardzo szczegółowo, a nade wszystko barwnie. Zachwyciły mnie swą eksplozją barw i prostotą. Niejednokrotnie potrafiłem przybliżyć kamerę do samej ziemi, aby móc wędrować nią po zielonych łąkach i lasach, skąpanych w słońcu bystrych rzekach czy "przechadzać" się ulicami miast. Dodawszy do tego zwierzęta, chmury, robotników i wiatr poruszający korony drzew dostajemy pełen życia, komputerowy świat. Dodatkowo, jeśli oddalimy maksymalnie kamerę, urok wcale nie pryska. Widzimy bowiem trójwymiarową mapę ziem z lotu ptaka, nad którą przetaczają się chmury. Naprawdę dział grafików Blue Byte wykonał fenomenalną pracę.
Gdy spojrzy się na spodnią stronę pudełka, przerazić mogą wymagania sprzętowe. Faktycznie, małe nie są. 4GB RAM-u, 512 MB karta graficzna i to też nie pierwsza lepsza czy stałe łącze internetowe, najlepiej o szybkim transferze, potrafią odstraszyć niejedną osobę. Gra jednak płynnie działa i na połowie tego jeśli jest na Windows XP, który pożera o wiele mniejsze ilości pamięci. Jedyną tego wadą będzie brak dwóch efektów – złożoności mas chmur i efektu porywów wiatru. Te dwa dodatkowe efekty są dopiero dostępne na Vista czy Windows 7, jednak ich brak nie jest jakoś specjalnie zauważalny. Z drugiej strony poziom graficzny i dźwiękowy stoi w grze na tak wysokim poziomie, że całkowicie usprawiedliwia poziom wymagań sprzętowych.
Prawdziwą wadą okazuje się dostęp do stałego łącza internetowego. Spowodowane jest to tym, że gra znajduje się na serwerach, dzięki czemu szybko odbywają się aktualizacje. Są one niestety dość częste i nieraz bardzo znaczące, gdyż potrafią dodać nowe mapy do trybu multiplayer. Z tych powodów potrzebne jest naprawdę szybkie łącze internetowe, do tego stałe. W zasadzie ten czynnik eliminuje na starcie wszelkiej maści laptopy, czy komputery osobiste o łączu radiowym. Poza tym sporadycznie potrafi się zdarzyć, że serwer nie odpowiada i wtedy nie damy rady uruchomić gry nawet w trybie single player.
Multiplayer w zasadzie ogranicza się do jednego trybu rozgrywki, czyli zdobycia wymaganej liczby punktów zwycięstwa. Można wybierać jaką gracz musi osiągnąć ilość punktów, aby wygrać grę, zaś mapy są bardzo zróżnicowane, a sam styl rozgrywki też do najłatwiejszych nie należy, więc rozgryka szybko się nam nie znudzi. W opcjach dodatkowych mamy możliwość ustawienia zasad przeciwnika komputerowego. Poza trzema poziomami trudności, możemy przypisać mu, czy będzie nas traktował wrogo czy pokojowo. Oczywiście druga opcja nie oznacza, że przeciwnik zapomni o atakowaniu nas lub konkurowaniu z nami w dziedzinie opracowywanych technologii. Jednak na pewno nie będzie nam od razu wchodził w paradę. Funkcja ta z pewnością przyda się graczom nowym którzy dopiero co zaczynają swą zabawę z serią Settlers i chcą poznać wszystkie tajniki tej gry.
The Settlers 7: Droga do królestwa jest tytułem wartym tego aby nazwać go epickim i z pewnością najlepszym ze wszystkich odsłon serii o osadnikach. Ilość zalet przytłacza wręcz swym rozmachem, spychając niedogodność związaną z Internetem w zasadzie na dalszy plan. Jednocześnie mogę pokusić się o stwierdzenie, że tytuł ten jest jednym z tych, które otwierają nowy rozdział w świecie gier na komputery osobiste. Idealny przykład, że wracając do korzeni, wprowadziwszy bardzo umiejętnie kilka istotnych zmian i oprawiwszy wszystko w nowoczesną grafikę, nie odstającą klimatem od pierwowzoru, można uzyskać porządny efekt. Nowi gracze dostali świetnie dopracowany tytuł, starzy z nostalgią mają szanse powspominać rok 1993, kiedy to narodziła się legenda studia Blue Byte – The Settlers.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
Powrót legendy w wielkim stylu
Opanowanie interfejsu gry jest bardzo proste. Samouczek został wkomponowany płynnie w kampanię, więc gracz łatwo może nauczyć się zasad rządzących rozgrywką. Sama fabuła napisana jest ciekawie, choć nie uświadczymy tutaj jakiś wielkich przełomów fabularnych. Misji mamy tylko szesnaście, jednak każda z nich trwa od trzydziestu minut do nawet dwóch godzin. Dodawszy do tego przerywniki filmowe, zrobione w formie jakby grafiki z komiksu i wstawki naszego "opiekuna" oberżysty podczas samej rozgrywki, całość prezentuje się nad wyraz ciekawie.
Kampanie warto przejść na początku gry, nie tylko z powodu samouczka czy dla samej ciekawości. Otóż za każdą pomyślnie przebytą misję, dostajemy jedną sztukę złota. Pieniądze te możemy wydać na stronie wydawcy, aby odblokować elementy dekoracyjne do naszego zamku czy nowe rodzaje pomników, dających punkty prestiżu.
Ekonomia, ekonomia
W grze nie ma w zasadzie gałęzi, która jest mniej przydatna. Wszystkie są tak samo ważne dla naszej gospodarki, a co za tym idzie, rozwoju królestwa. Dodatkowo należy pamiętać, że wszystko się nawzajem uzupełnia. Gospodarstwa produkują żywność, potrzebną zarówno rzemieślnikom jak i wojsku. Rzemieślnicy wytwarzają narzędzia, używane w zasadzie przez każdego osadnika, jednocześnie kupcy odblokowują nowe szlaki handlowe, a mnisi starają się zgłębić tajemną wiedzę w opracowaniu nowych technologii dla naszego imperium. Zablokowanie jednej z odnóg tego "drzewa" może doprowadzić do załamania się gospodarki i ostatecznego upadku naszych włości.
Za króla i ojczyznę
Druga ważna zmiana dotyczy zarówno rekrutacji, jak i rodzajów jednostek. Wspomniałem już, że browar nie uczestniczy teraz w poborze nowych żołnierzy. Zmiana dotknęła też awansu wojska. W początkach serii, jednostka awansowała na wyższy poziom dzięki dostarczoniu jej odpowiedniej ilości złota. Uzyskiwała w ten sposób lepszy pancerz, broń oraz więcej punktów życia. Teraz rekrutacja przebiega w karczmie, zaś awans zastąpiono różnorodnością wojska. I tak możemy rekrutować pikinierów, muszkieterów, konnice, artylerię oraz dobosza wojennego. Każda z tych jednostek wymaga przy zaciągu innej ilości złota lub zasobów. Przykładowo, aby zaciągnąć pikiniera czy muszkietera, wystarczą tylko pieniądze i trochę jadła, z czego każdy z nich potrzebuje innego rodzaju jedzenia, zaś do werbunku artylerii potrzeba dodatkowo żelaza.
Rajskie melodie w baśniowej krainie
Odgłosy otoczenia również są bardzo zgrabnie wykonane. Ani za głośne, ani za ciche, gładko wkomponowują się w całość. Olbrzymie brawa należą się polskiemu dubbingowi. Aktorzy idealnie dopasowali się do postaci, którym użyczyli swych głosów. W wielu momentach szło wręcz wychwycić elementy gwary klasowej czy sposobu obycia komputerowego charakteru. Nic nie jest zrobione na siłę, co tylko uwiarygodnia gracza w przekonaniu, że ten fikcyjny ludzik, jest autentyczna postacią. Można mówić wiele złego o naszym współczesnym kinie, jednak aktorów podkładających głosy mamy wyśmienitych. The Settlers 7 jest tego namacalnym przykładem.
Wysokie wymagania sprzętowe
Gdy spojrzy się na spodnią stronę pudełka, przerazić mogą wymagania sprzętowe. Faktycznie, małe nie są. 4GB RAM-u, 512 MB karta graficzna i to też nie pierwsza lepsza czy stałe łącze internetowe, najlepiej o szybkim transferze, potrafią odstraszyć niejedną osobę. Gra jednak płynnie działa i na połowie tego jeśli jest na Windows XP, który pożera o wiele mniejsze ilości pamięci. Jedyną tego wadą będzie brak dwóch efektów – złożoności mas chmur i efektu porywów wiatru. Te dwa dodatkowe efekty są dopiero dostępne na Vista czy Windows 7, jednak ich brak nie jest jakoś specjalnie zauważalny. Z drugiej strony poziom graficzny i dźwiękowy stoi w grze na tak wysokim poziomie, że całkowicie usprawiedliwia poziom wymagań sprzętowych.
Prawdziwą wadą okazuje się dostęp do stałego łącza internetowego. Spowodowane jest to tym, że gra znajduje się na serwerach, dzięki czemu szybko odbywają się aktualizacje. Są one niestety dość częste i nieraz bardzo znaczące, gdyż potrafią dodać nowe mapy do trybu multiplayer. Z tych powodów potrzebne jest naprawdę szybkie łącze internetowe, do tego stałe. W zasadzie ten czynnik eliminuje na starcie wszelkiej maści laptopy, czy komputery osobiste o łączu radiowym. Poza tym sporadycznie potrafi się zdarzyć, że serwer nie odpowiada i wtedy nie damy rady uruchomić gry nawet w trybie single player.
Gra na sieci
Multiplayer w zasadzie ogranicza się do jednego trybu rozgrywki, czyli zdobycia wymaganej liczby punktów zwycięstwa. Można wybierać jaką gracz musi osiągnąć ilość punktów, aby wygrać grę, zaś mapy są bardzo zróżnicowane, a sam styl rozgrywki też do najłatwiejszych nie należy, więc rozgryka szybko się nam nie znudzi. W opcjach dodatkowych mamy możliwość ustawienia zasad przeciwnika komputerowego. Poza trzema poziomami trudności, możemy przypisać mu, czy będzie nas traktował wrogo czy pokojowo. Oczywiście druga opcja nie oznacza, że przeciwnik zapomni o atakowaniu nas lub konkurowaniu z nami w dziedzinie opracowywanych technologii. Jednak na pewno nie będzie nam od razu wchodził w paradę. Funkcja ta z pewnością przyda się graczom nowym którzy dopiero co zaczynają swą zabawę z serią Settlers i chcą poznać wszystkie tajniki tej gry.
Szczyt sukcesu serii?
The Settlers 7: Droga do królestwa jest tytułem wartym tego aby nazwać go epickim i z pewnością najlepszym ze wszystkich odsłon serii o osadnikach. Ilość zalet przytłacza wręcz swym rozmachem, spychając niedogodność związaną z Internetem w zasadzie na dalszy plan. Jednocześnie mogę pokusić się o stwierdzenie, że tytuł ten jest jednym z tych, które otwierają nowy rozdział w świecie gier na komputery osobiste. Idealny przykład, że wracając do korzeni, wprowadziwszy bardzo umiejętnie kilka istotnych zmian i oprawiwszy wszystko w nowoczesną grafikę, nie odstającą klimatem od pierwowzoru, można uzyskać porządny efekt. Nowi gracze dostali świetnie dopracowany tytuł, starzy z nostalgią mają szanse powspominać rok 1993, kiedy to narodziła się legenda studia Blue Byte – The Settlers.
Plusy:
- grafika
- muzyka i odgłosy otoczenia
- polski dubbing
- rozbudowana ekonomia
- drzewo wynalazków
- szlaki handlowe
- utrudniony system walk
- fabuła i scenariusz kampanii
- samouczek umiejętnie wpisany w kampanię
- punkty zwycięstwa, uznania i nagrody
- aktualizacje dodające nowe mapy
- multiplayer
- dopracowana SI
Minusy:
- wysokie wymagania sprzętowe
- konieczność szybkiego łącza internetowego
- ubogi sklep Ubisoft
Oto zwiastun gry:
Galeria
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 4
Obecnie grają: 1
Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie gram
Mają w kolekcji: 4
Obecnie grają: 1
Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie gram
Tytuł: The Settlers 7: Paths to a Kingdom
Producent: Blue Byte
Wydawca: UbiSoft
Dystrybutor polski: UbiSoft
Data premiery (świat): 25 marca 2010
Data premiery (Polska): 26 marca 2010
Nośnik: 1 DVD
Strona WWW: thesettlers.uk.ubi.com/the-settlers...
Platformy: PC
Sugerowana cena wydawcy: 119,90 zł
Producent: Blue Byte
Wydawca: UbiSoft
Dystrybutor polski: UbiSoft
Data premiery (świat): 25 marca 2010
Data premiery (Polska): 26 marca 2010
Nośnik: 1 DVD
Strona WWW: thesettlers.uk.ubi.com/the-settlers...
Platformy: PC
Sugerowana cena wydawcy: 119,90 zł