» Artykuły » Publicystyka » Medal of Honor Beta

Medal of Honor Beta


wersja do druku
Medal of Honor to pierwsza gra, w której tryb dla pojedynczego gracza oraz multiplayer różnić się będą silnikami. Single, którym zajmować się będzie Electronic Arts, powstanie na bazie Unreal Engine 3.0, a sieciową wersję, za którą odpowiadać będzie DICE, dźwigać będzie silnik Frostbite (użyty w niedawno wydanym Battlefield Bad Company 2). Jako, że beta obejmuje tylko multi, toteż łatwo będzie można porównać doświadczenia z wczesną wersją BFBC2.


Déjà vu?

Beta testy oferują dwa tryby rozgrywki, a na każdy z nich przypada jedna mapa. Pierwszy to Combat Mission, czyli to, co oferowała Gorączka z BFBC2. Drużyny dzielą się na atakujących, którzy muszą zniszczyć określony punkt oraz broniących, którzy mają do tego nie dopuścić. Kiedy ofensywa osiąga zamierzony cel, defensywa zmuszona jest się wycofać.
Rozgrywka kończy się, gdy wszystkie cele zostaną wysadzone, bądź wyczerpią się posiłki agresorów. Jako, że grając w Bad Company 2, skupiałem się właśnie na Gorączce, rozgrywka w Combat Mission stała się dla mnie szybko nużąca. Na dodatek, mapa „Helmand” nie jest specjalnie pomysłowa – zdecydowanie bardziej podobały mi się te z BFBC2, toteż wyłączyłem ten tryb i przeszedłem do…

Team Assault, czyli klasycznego deathmatchu drużynowego. Wygrywa drużyna, która osiągnie określoną liczbę fragów, albo po prostu będzie ich miała najwięcej po upływie limitu czasowego – tak jak to było w Modern Warfare. Do tego dochodzi ciekawa mapa, oferująca wymianę ognia w ruinach Kabulu. Jako, że mamy do dyspozycji naprawdę niewielką przestrzeń, akcja rozgrywa się szybko i niekiedy chaotycznie, przez co wspaniale oddaje realia pola bitwy.

Multi śmiga na silniku Frostbite, o czym była już mowa we wstępie. Niestety, ze względu na rozmiary i specyfikę map, zabrano nam możliwość niszczenia otoczenia. A szkoda – w Bad Company 2 dawało to wiele radości.


Odwieczny pojedynek – AK-47 vs M16

DICE oddało nam do dyspozycji dwie strony konfliktu: dzielnych żołnierzy wujka Sama oraz partyzantkę Talibów. Kwestia uzbrojenia została więc rozwiązana w dosyć realistyczny sposób. Każda z nacji korzystać będzie z uzbrojenia, którego faktycznie używała podczas konfliktu w Afganistanie, toteż nie uświadczymy tutaj marine z kałachem w ręku. Moim zdaniem jest to jak najbardziej słuszne rozwiązane. Tym bardziej, że gra opiera się na faktach – interwencja NATO w Afganistanie trwa przecież do dzisiaj.

Beta oddaje w ręce graczy szesnaście modeli broni, które dodatkowo można modyfikować, na przykład zmieniając rodzaj amunicji, dokręcając tłumik bądź też montując celownik laserowy. Nie jest to jednak nic nowego i na weteranach Modern Warfare czy Bad Company nie zrobi żadnego wrażenia.

Warty wzmianki jest również fakt podziału klasowego. Tych mamy trzy i są to: strzelec, komandos oraz snajper. Różnią się od siebie uzbrojeniem i niczym więcej. Wyraźnie brakuje medyków czy mechaników, którzy mieliby czynny wpływ na przebieg bitwy. Niestety, ich brak sprawia, że wszystko sprowadza się raczej do bezmyślnego parcia naprzód i strzelania. Zwolennikom Call of Duty na pewno się spodoba, aczkolwiek ci, którzy preferowali Battlefielda, mogą się poczuć zawiedzeni.


And he scores!

Podobnie jak w Modern Warfare za zabicie przeciwnika otrzymujemy punkty. Jesteśmy nagradzani za zdobycie pewnej ich ilości - mamy siedem progów punktowych i na każdy z nich przypadają dwie akcje, z których możemy skorzystać – jedna ofensywna i jedna defensywna. Przykładowo, po osiągnięciu czterdziestu punktów, wezwać możemy skaner UAV albo też nasłać ostrzał moździerzowy na wybraną pozycję.


Awans!

System awansów rozwiązany został w bardzo ciekawy sposób. W Medal of Honor dostajemy promocję dla klasy, którą graliśmy. Tak więc wybierając na danym poziomie komandosa, nie będziemy zdobywać kolejnych stopni dla strzelca czy snajpera. Tym samym, warto rozłożyć grę na wszystkie specjalizacje. Oczywiście promocje oddają w ręce gracza kolejne ulepszenia (na przykład celownik laserowy), a z czasem również nowe modele broni. W becie wszystko ograniczało się do siedmiu stopni, ale w finalnej wersji gry powinno się to zmienić.


Sumując…

Mam mieszane odczucia. Z jednej strony jest tu wszystko, co lubię w sieciowych FPS-ach. Z drugiej jednak, gra nie wnosi nic nowego i trudno mówić o jakiś nowatorskich rozwiązaniach. Fakt, że multiplayer MoHa śmiga na silniku Frostbite, sprawiał, iż naprawdę często czułem, że gdzieś już to widziałem. Tym samym moja przyjemność z rozgrywki była ograniczona. Poczekajmy jednak do wersji finalnej – możliwe, że w ukończona gra będzie w stanie znowu mnie przyciągnąć.



Okiem Chargera Ocenianie tytułu na podstawie bety to zawsze bardzo trudne zadanie. Nigdy nie jesteśmy bowiem pewni, co producent może jeszcze poprawić przed planowaną premierą i ile tak naprawdę pokazał. Najlepszym tego przykładem jest opisana powyżej wersja testowa nowej odsłony serii Medal of Honor, która zawiera dwa tryby rozgrywki na osobnych planszach. Niestety, na mnie zrobiły one raczej negatywne wrażenie.

Deathmatch, tutaj określony jako Team Assault, umiejscowiony został w zniszczonym przez konflikt zbrojny Kabulu. Poziom ten nie przypadł mi do gustu, a najważniejszym tego powodem jest możliwość obstawienia punktów respawnu przez snajperów. Zabili cię, powracasz do gry i w pierwszej sekundzie znów jesteś martwy, nie zdążyłeś nawet zrobić kroku. Po chwili podobna sytuacja. Doprowadzało mnie to do takiej irytacji, że postanowiłem obserwować przez lunetę karabinu jeden z punktów. Ponad dziesięć zupełnie darmowych headshotów w pełni potwierdziło moje obawy. Mapa potrzebuje dokładniejszego dopracowania. Plansza jest dosyć mała, a rozgrywka – niesamowicie chaotyczna. Liczą się szybkie palce i celne oko. Niektórzy lubią taką zabawę, ja jednak wolę, gdy do akcji wkracza również element strategii, którego tutaj jest jak na lekarstwo. Drugi tryb – Combat Mission – polegał na zdobyciu (wysadzeniu w powietrze) pięciu punktów przez jedną drużynę, podczas gdy druga starała się do tego nie dopuścić. Projekt mapy, mimo iż ubogi w zabudowania, przypadł mi do gustu. Sprawiał wrażenie dużo bardziej autentycznego niż ruiny z Team Assault. Rozgrywka wydawała się nieco ciekawsza, jednak i tak niczym nie zaskakiwała.

Beta tego Medala została niezwykle okrojona. Zabrakło medyków i mechaników w dostępnych profesjach, a to zwykle oni wprowadzają więcej elementów kombinacyjnej gry. W trybie misji zawarto tylko jeden pojazd, a aż się prosiło o więcej. Również dostępny arsenał został mocno okrojony, jeśli wierzyć zapowiedziom twórców, odnoszącym się do wersji finalnej.

Niestety na chwilę obecną Medal of Honor nie wprowadza bowiem żadnego świeżego powiewu do sieciowych FPS-ów i jest na najlepszej drodze do stanie się kolejnym przyzwoitym średniakiem. Studio EA DICE powinno wiedzieć, że do pokonania CoDa trzeba będzie czegoś więcej.




Okiem Dantego W zeszłym roku rynek FPS-ów zamiótł jeden tytuł – Modern Warfare 2. Electronic Arts z zazdrością patrzyło na górę pieniędzy, jaką zarobił na nowym Codzie Activision. Bad Company 2 miało jako pierwsze pokazać, kto wiedzie prym na rynku FPS-ów, ale misja nie zakończyła się sukcesem. Teraz przyszła kolej na Medal of Honor, serię, która przez ostatnie lata zeszła na drugi plan.
Ja natomiast miałem okazję zagrać w betę trybu multiplayer. Czy legenda powróci na tron?

Do naszej dyspozycji oddane zostały dwa tryby – coś na wzór standardowego team deathmatchu i ”gorączki” z BFBC2, czyli jedna drużyna broni punktu, a druga próbuje go zniszczyć. Jako, że nie przepadam zbytnio za drugim z nich, skupiłem się na pierwszym. Gra już na starcie wygląda jak dzieło szwedzkiego DICE. Dopiero po kilku chwilach można odczuć, iż twórcy, zgodnie z zapowiedzią, pochylili się nad dziełem Infinity Ward. Rozgrywka jest zdecydowanie szybsza niż w Złej kompanii, ale do intensywności znanej z MW2 nadal dużo brakuje. Do wyboru otrzymałem trzy klasy: strzelca, snajpera i żołnierza sił specjalnych. Różnią się wyposażeniem, które jednak zasadniczo nie wpływa na naszą skuteczność. Co prawda, tylko członek sił specjalnych jest w stanie zniszczyć pojazd opancerzony za pomocą wyrzutni pocisków, jednak aby zabić przeciwnika, wciąż trzeba władować w niego cały magazynek, a to już lekka przesada. Kolejną sprawą jest nikła skuteczność granatów. Jeżeli w Modern Warfare jednym, odpowiednio rzuconym „odłamkowym” potrafiliśmy siać istne zniszczenie, tak tutaj, aby kogoś zabić, musimy ”podesłać” go idealnie pod nogi przeciwnika. Pozytywnym zaskoczeniem był natomiast nóż. Przypomina ten znany z Call of Duty 4, a nie mocno auto-aimowy z drugiej odsłony hitu Activision. Mapy to także mocny aspekt bety, chociaż dostaliśmy do dyspozycji tylko dwie: afgańskiej prowincji, gdzie postawiono na dosyć duże stepy okraszone kilkoma mniejszymi wioskami oraz zniszczone ruiny Kabulu. Szczególnie zrujnowana stolica wywarła na mnie dobre wrażenie. Jest duża, ale tak skonstruowana, aby siły cały czas na siebie wpadały, czyli to co fan MW2 lubi najbardziej.

Medal of Honor, a raczej fragment, który miałem okazję poznać, wypada zdecydowanie lepiej niż Bad Company 2. Akcja jest intensywniejsza, ale niestety gołym okiem widać elementy, które spowodowały, że nowa Zła kompania nie przypadła mi do gustu. Ten sam interfejs, nudny mechanizm walki, (aby zabić przeciwnika, musimy wystrzelić pół magazynka) czy sztywne podejście do klas naprawdę odpychają. Oczywiście to dopiero beta i na pewno dużo rzeczy zostanie zmienionych lub poprawionych. Mimo to wiem, że na razie i tak pozostanę przy Modern Warfare 2.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę



Czytaj również

Medal of Honor
- recenzja
Medal of Honor
- recenzja

Komentarze


kaduceusz
   
Ocena:
0
Grałem w betę i też mam mieszane uczucia. Tryb Combat Mission wygląda jak ubogi krewny Battlefielda - jeżeli będę chciał Conquestu, to siądę do BFBC2. Tryb Team Assault podobał mi się bardziej. Moim zdaniem mapa w Kabulu jest bardzo fajna, nie napotkałem problemu z respawnem. Gra się nieźle, uproszczone killstreaki sycą, ale mimo wszystko nie jest to poziom CoD:MW2. W kwestii multi wróżę MoH srogą porażkę z CoD7; na moje oko jedyną grą, która może rozwalić CoDa jest wciąż przekładany Brink. Ja w dużej mierze porzuciłem nadzieję co do multi i trzymam kciuki za singla.

Co do samego tekstu - to pewne, że w pełnej wersji będą medycy i mechanicy? Coś mi się nie wydaje - w Combat Mission był co prawda czołg, ale to nie to samo co w Battlefieldzie. Przy takim układzie mechanicy będę zbędni. O medykach też nie słyszałem.

Na ostatni akapit z komentarza Chargera powinien był spojrzeć redaktor - wygląda on tak, jakby Chargerowi się pokićkało, że multi do MoH robi Respawn Entertainment. Przeróbcie ten fragment, bo wstyd. No i Dante nie musi streszczać tego, co wcześniej w tekście napisał TommyGun :> W końcu to miał być tylko komentarz.

Poza tym ja bym noty dla gry nie podpinał do recenzji bety.
20-08-2010 23:31
Charger
   
Ocena:
0
Masz racje. Coś mi się pokićkało sam nie wiem dlaczego :P Dzięki za zwrócenie uwagi.
24-08-2010 15:36
kaduceusz
   
Ocena:
0
Spoko, no problem. Swoją drogą chyba reakcje po becie generalnie nie były zbyt pozytywne, bo DICE bije się w pierś i obiecuje poprawę.
24-08-2010 16:44

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.