» Recenzje » GTA IV: Episodes From Liberty City

GTA IV: Episodes From Liberty City

GTA IV: Episodes From Liberty City
GTA IV usiadło na szczycie gier poruszających tematykę gangsterską. Od premiery tego tytułu nic nie było w stanie zrzucić dzieła studia Rockstar z tronu – ani Saint's Row 2, ani sequel Just Cause, a już tym bardziej Ojciec Chrzestny II. Z braku konkurencji poznawałem historię Niko Bellic'a trzykrotnie. Nie muszę więc chyba mówić, jak bardzo ucieszyła mnie informacja na temat Episodes from Liberty City, czyli PCtowej wersji dwóch Xboxowych DLC – The Lost and Damned oraz The Ballad of Gay Tony.


"LOST MC! LOST MC!"


Pierwszy dodatek, czyli TLaD, pojawił się już w lutym 2009 roku. Historia, którą przyjdzie nam poznać, opowiada o losach Johnny'ego Klebitza i jego gangu, czyli The Lost. W naszego bohatera wcielamy się, gdy z odwyku powraca głowa tegoż klubu motocyklowego – Billy Grey. Od tego momentu wszystko zaczyna się sypać – Johnny i Billy różnią się poglądami na temat sposobu prowadzenia tejże organizacji. Podczas jednej z akcji ten drugi zostaje pochwycony przez policję, za co obwinia oczywiście protagonistę gry. Prowadzi to do rozsypu wewnątrz The Lost MC. Do nas należeć będzie zadanie ustabilizowania sytuacji i wyeliminowania tych, którzy do rozłamu doprowadzili.


"We getting arab money!"


The Ballad of Gay Tony pojawiła się w październiku zeszłego roku i opowiada o losach tytułowego Tony'ego Prince'a. Właściciel dwóch klubów – Hercules oraz Maisonette 9 – zadłużył się u ''niewłaściwych ludzi'', przez co jego imprezowe imperium zaczyna upadać. Ma jednak kogoś, kto zdecyduje się mu pomóc – tą osobą jest postać gracza, czyli Luis Lopez. To właściwie do niego należeć będzie spłacanie pożyczonych pieniędzy, ponieważ to on będzie wykonywał całą brudną robotę. Przy okazji pomoże swoim starym przyjaciołom wybić się w biznesie narkotykowym. Obydwie produkcje prezentują odmienny klimat. TLaD jest mroczne, na co składa się fabuła oraz szarawa kolorystyka miasta. Nawet finał trudno zaliczyć do tych szczęśliwych. Odwrotnie jest natomiast w TBoGT – tutaj z monitora wprost wylewa się róż, a miasto to, w głównej mierze, kolorowe wnętrza klubów. Jest tu się również z czego pośmiać (wiecie, że Brucie nie jest takim do końca samcem alfa?), w przeciwieństwie do opowieści Klebitz'a, w której żartów nie doświadczymy zbyt wiele. Warto tutaj jeszcze dodać, że obydwa dodatki dają łącznie jakieś 30-40 godzin zabawy – jak dla mnie to naprawdę nie mało.


Siłujemy się na ręce?


Dodatki to jednak nie tylko nowa historia. Ponownie możemy się gdzieś wybrać ze znajomymi czy wziąć udział w wyścigach (tzw. triatlon), ale mamy również masę nowych urozmaiceń czasu wolnego. W TLaD możemy siłować się na rękę, pograć w karty albo zaangażować się w wojny gangów. Natomiast TBoGT oferuje grę w golfa, zabawę w klubach albo znane z San Andreas skoki spadochronowe. Otrzymamy też trochę nowego uzbrojenia. Jako Luis Lopez dostaniemy do ręki wytłumiony pistolet maszynowy P90 czy też znany i lubiany karabin maszynowy M249. Johnny Klebitz postrzela sobie z obrzyna, bądź też granatnika. Łącznie jest to 13 nowych pukawek i wszystkie, z których mogliśmy skorzystać w podstawce.


Libertonian po raz drugi… i po raz trzeci.


Panowie z Rockstar są mistrzami tworzenia ciekawych postaci. Nie zawiedli również w przypadku Episodes from Liberty City. Na przód wysuwają się dwie postaci – Yusuf Amir, multimiliarder z Dubaju, który na początek wydaje się być zwykłym błaznem, a okazuje się być dobrym przyjacielem oraz starszy brat Bruciego z GTA IV – Mori. Jeżeli myśleliście, że ten młodszy Kibbutz ma mózg całkowicie przeżarty sterydami, to znaczy, że nie mieliście okazji jeszcze grać w dodatki. Mori jest bardziej przypakowany, jeszcze bardziej irytujący, ale też bardziej zakompleksiony (o czym przekonamy się na końcu misji "No.3"). Ciekawie prezentuje się również duet Luis Lopez – Tony Prince. Ich odmienne charaktery, prowadzą do ciągłych sprzeczek, z których jednak nasz bohater wychodzi zwycięsko. Ogólnie rzecz biorąc najlepiej wypadają ci, którzy pojawili się w The Ballad of Gay Tony. Gorzej jest w przypadku The Lost and Damned. Na przód wysuwają się dwie postaci – Ashley Butler, narkomanka i była dziewczyna Johnny'ego K. oraz skorumpowany polityk Thomas Stubbs. Na tle tego DLC wyróżnia się również Billy Grey, ale nikt poza nimi. Reszta (włącznie z naszym bohaterem) jest bezbarwna, jak Liberty City zaprezentowane w tym dodatku.
Warto również wspomnieć, że w obydwu rozszerzeniach pojawią się postaci znane nam z podstawki. Jako Luis Lopez ponownie spotkamy się (nie koniecznie w pokojowych warunkach) z Bruciem, Romanem czy Packiem. Już w skórze Johnny'ego skrzyżujemy swoje ścieżki z Rayem Boccino, Playboy'em X czy Elizabethą Torres. Niko Bellic pojawi się zarówno w TBoGT, jak i TLaD, by poznać wątek tajemniczego "dealu" w muzeum Libertonian z trzech perspektyw.


Optymalizacja? A co to?


Panowie z Rockstar chyba nigdy nie odkryją znaczenia tego słowa. Jeśli chodzi o optymalizację, Episodes from Liberty City nie różni się niczym od GTA IV. Sprzęt od recenzji podstawki pozostał u mnie niezmienny, a i wymagania dodatku są identyczne jak u ''czwórki''. Jak to jest więc możliwe, że gra chodzi mi w 30 fpsach, niekiedy schodząc nawet do 10? Teraz nie ma już nawet nadziei na poprawę, bo mimo iż Rockstar wypuszczał masę patch'y do "czwórki", to nie byłem w stanie odczuć jakiejkolwiek poprawy. Jak nie trudno się domyśleć, by odpalić Epizody potrzebne będzie konto Games for Windows Live. Ciekawostką jest natomiast fakt, iż gra działa jako osobna aplikacja i w żadnym wypadku nie jest potrzebne GTA IV. Niestety, kosztem tego jest 15 GB na dysku, które EfLC wymaga do instalacji.


Zmienili ramówkę?!


Znacznej reformie uległy stacje radiowe, których możemy posłuchać w grze. Najważniejszą zmianą jest pojawienie się trzech nowych kanałów, mianowicie RamJam FM (Reggae), Self-Actualization FM (Ambient) oraz (uwaga!) Vice City FM (hity lat 80tych). Przy okazji odpadło aż osiem (m.in. Tuff Gong czy Fusion FM). Na pozostałych pojawiły się nowe kawałki i nowi DJ'e (chodź to akurat nie dotyczy każdego). Trzeba przyznać, że teraz wyczytać możemy popularniejszych wykonawców, takich jak np. The Doors, Cannibal Corpse, Kanye West czy też Eric Prydz. Trzeba jednak oddać, że dzięki tym zabiegom muzyka nadaje obydwu dodatkom klimatu – Vladivostok FM przy TBoGT oraz Liberty Rock Radio grając w TLaD i czułem się jak w domu.


"Żyj ostro, imprezuj jeszcze ostrzej"


Jeżeli czułeś przyjemność grając w GTA IV, Episodes from Liberty City również nie powinno cię zawieść. Nie radziłbym jednak zabierać się za dodatki, bez wcześniejszego zakończenia głównego wątku podstawki – traci się na tym naprawdę wielu smaczków. Najgorsza w tym wszystkim jest ponownie optymalizacja. Nie możemy się również spodziewać jakichkolwiek ruchów ze strony Rockstara. Mimo wszystko jestem im w stanie wybaczyć, ponieważ znowu zaserwowali mi danie, które konsumowałem z ogromną przyjemnością.


Plusy:

  • dodatkowe 40 godzin w Liberty City
  • mroczny klimat TLaD
  • dyskotekowa otoczka TBoGT
  • wiele nowych zajęć pobocznych
  • arsenał poszerzony o 13 broni
  • kilka nowych, ciekawych postaci
  • całkowite odświeżenie stacji radiowych
  • wiele odniesień do podstawki


Minusy:

  • ponownie słaba optymalizacja
  • bohaterowie TLaD wypadają słabo


Poniżej prezentujemy trailer gry:

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Galeria


8.5
Ocena recenzenta
8.5
Ocena użytkowników
Średnia z 1 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 0
Obecnie grają: 0

Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie gram
Tytuł: Grand Theft Auto IV: The Ballad of Gay Tony
Producent: Rockstar Games
Wydawca: Rockstar Games
Dystrybutor polski: Cenega Poland
Data premiery (świat): 13 kwietnia 2010
Data premiery (Polska): 16 kwietnia 2010
Wymagania sprzętowe: Core 2 Quad 2.4 GHz, 2 GB RAM, karta grafiki 512 MB (GeForce 8600 lub lepsza), Windows XP/Vista
Nośnik: 1 DVD
Strona WWW: www.rockstargames.com/theballadofga...
Platformy: PC
Sugerowana cena wydawcy: 119,90 zł



Czytaj również

GTA IV
- recenzja
Grand Theft Auto V
Trzy razy tak?

Komentarze


Karczmarz
    Hmmm
Ocena:
0
TBoGT mi duużo bardziej przypadło do gustu od TLaD. Postacie są z jajem, naprawdę mega sympatyczne, klubowa otoczka ma nastrój, do tego można wyrywać panienki, no i te napotykane dziewczyny Luisa ^^

TLaD jakieś takie bez ikry moim zdaniem, ale to może przez zupełnie niecharyzmatyczną główną postać. No i w TLaD Tony Prince wygląda jak jakiś znarkotyzowany dziad :/
05-06-2010 11:51

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.