» Recenzje » Dreamfall: The Longest Journey

Dreamfall: The Longest Journey

Dreamfall: The Longest Journey
Na przełomie wieków XX i XXI, a konkretnie 15 grudnia 2000 roku, w Polsce ukazała się gra przygodowa The Longest Journey: Najdłuższa Podróż. Gracze zagłębili się w dwóch bliźniaczych światach - opartym na logice i nauce Stark oraz Arkadii, pełnej magii i niezwykłych stworzeń. Nie minęło dużo czasu, by gra zyskała miano kultowej, stawianej w jednym szeregu z Syberią czy Broken Sword. Nic więc dziwnego, że fani z zapartym tchem oczekiwali kontynuacji. W 2006 na polski rynek trafił Dreamfall - The Longest Journey. Akcja rozgrywa się w świecie Stark, w Casablance. Jest rok 2219, od wydarzeń z pierwszej części minęło dziesięć lat. Bohaterką gry jest Zoe Castillo, młoda dziewczyna niepewna swoich własnych celów i ciągle szukająca miejsca w życiu. Niedawno porzuciła studia i rozstała się z chłopakiem. Ot, niby normalna historia, wręcz codzienna. Do czasu, gdy wkracza "pierwiastek nadprzyrodzony"; Zoe miewa wizje z dziewczynką, na tle czarnego domu, a jej były chłopak, Reza, znika w tajemniczych okolicznościach. Wraz z rozwojem fabuły poznamy także pozostałą dwójkę bohaterów - znana z pierwszej części gry April i Kian, wojownik Impierum Azadi. Brzmi standardowo? Może, ale tylko w teorii. Brzmi skomplikowanie? Owszem, a to dopiero początek. Jak Charlie nie został tancerzem, czyli zmiany i wspomnienia
Dreamfall został stworzony tak, by gracze nie mający styczności z częścią pierwszą także mogli bez problemu go ukończyć. Niestety stracą wiele z przyjemności, jaką niesie ze sobą porównanie niektórych miejsc i postaci, występujących w obu tytułach. Instrukcja pomaga zorientować się w świecie gry, jednak nie zastąpi to oryginalnej wiedzy. Bliźniacze światy zmieniły się. Dziesięć lat temu, tuż po wydarzeniach z pierwszej części, światem Stark wstrząsnął kataklizm, zwany później Awarią. Nie trwała długo, jednak zdążyła na trwałe wpisać się do kart historii. Sparaliżowała wszystkie dziedziny życia wymagające dostępu do elektroniki - szczególnie transport i komunikację. Ludzkość zdołała się jednak podnieść z gruzów. Wydarzenia ostatnich tygodni, zwane przez media Zakłóceniami, kładą jednak ponury cień na dalszym losie świata Stark. Wielu ludzi podejrzewa, że nastąpi kolejna Awaria...
Tymczasem Arkadia boryka się z innymi problemami. Imperium Azadi, gardzące magią i magicznymi rasami, zwanymi pogardliwie "magiczniakami", zdobywa coraz większe połacie terenu. Zwyczajni ludzie zdają się jednak zadowoleni z tego stanu rzeczy - Azadi przynoszą ze sobą technologię, która zdaje się być gwarantem bezpieczeństwa i rozwoju, nie niosąc ze sobą zagrożeń, tak jak magia. Przeciwko okupantowi stają nieliczni buntownicy. Wytrych i komórka, czyli o zagadkach Jak w każdej grze przygodowej, także w Dreamfall występują zagadki. O ile jednak w Najdłuższej Podróży musieliśmy zabawiać się w MacGayvera i składać z bliżej niezwiązanych ze sobą przedmiotów rozmaite "instalacje", czy też uruchamiać różne mechanizmy, o tyle tutaj położono duży nacisk na skradanie się, podsłuchiwanie, a także zręczność. Nie zabraknie także kilku zagadek logicznych - mowa tu o wytrychu i komórce, dzięki którym będziemy musieli zagrać w kilka minigier. Trudność tych łamigłówek dla doświadczonego gracza jest jednak znikoma. Tak też można podsumować resztę zagadek. Dla jednych takie rozwiązanie to plus, dla innych minus. Padnij!, czyli o skradaniu i walce
Nastąpiła zmiana w stosunku do poprzedniczki. Tym razem większą rolę niż mysz odegra klawiatura. Początkowo może wydać się to niewygodne, jednak da się przywyknąć. W razie problemów wystarczy zerknąć do instrukcji. Jak już wspominałem, ważną rolę odegra skradanie. W niektórych scenach pojawi się także możliwość walki. O ile April i Kian (zwłaszcza Kian) całkiem dobrze znajdują się w tej roli, to dla Zoe jest to naprawdę ciężki orzech do zgryzienia, od którego uratuje ją ucieczka bądź ciche poruszanie. Pojawi się także nasłuchiwanie - przydatna w kilku momentach gry opcja, a nawet potrzebna by popchnąć rozwój fabuły. Odgłosy podróży, czyli o muzyce Jest to jeden z największych plusów gry. Utwory są świetnie dopasowane do scenerii, bardzo dobrze oddają klimat odwiedzanych miejsc. Należą się za to wielkie brawa dla Leona Willetta - kompozytora. Nie mamy jednak do czynienia tylko z utworami instrumentalnymi. Do tej pory pamiętam scenę lotu samolotem, gdy w tle słychać było jedno z dzieł Magneta. Przez chwilę zdawało mi się, że oglądam film. Warty wspomnienia jest także utwór "Faith" Mortena Sorlie'a i jego charakterystyczna końcówka. Do gry dołączona jest płyta ze ścieżką dźwiękową, co jest bardzo dobrym pomysłem. Żałować można jedynie, że nie ma na niej żadnego z utworów Magneta. Plener i industrial, czyli o grafice
Grafika w Dreamfall jest trójwymiarowa. Najlepsze wrażenie sprawiają lokacje - piękne, zapierające dech w piersiach, chwilami nieprawdopodobnie wręcz realistyczne. Nie da się także wiele zarzucić postaciom. Mimika twarzy jest dobrze widoczna, bez problemu można rozpoznać nastawienie rozmówcy. Gestykulacja właściwie nie występuje, jednak nie jest to najważniejsze. Całość to naprawdę dobra robota. "Dobre! Z Chin!" i "Ciasteczka w dziwnych kształtach", czyli o dialogach W grze jest bardzo dużo dialogów, a część trwale zapada w pamięć. Mam tutaj na myśli na pewno wypowiedzi Kruka - ptaka podróżującego z April, który wnosi duże dawki humoru do gry. Na uwagę zasługuje także dwóch sklepikarzy: pewien Chińczyk ze Stark, zachwalający cały czas swoje towary oraz Roper Klacks, znany z pierwszej części alchemik i były czarny charakter, handlujący wszelakim magicznym towarem w getcie, w Markurii. Z poważnych dialogów można przytoczyć scenę końcową, która sprawia, że łezka kręci się w oku. I jedna, bardzo ważna rzecz: nie ma w nich sztuczności. Nie są ani trochę wymuszone. Polski dubbing także zadowala - jest bardzo dobrze wykonany, nie powinien nikogo rozczarować. Najdłuższa Podróż
Całość jest jak dobry film. Gdy trzeba dynamiczny, kiedy indziej smutny i śmieszny. Autor, Ragnar Tornquist, nie zawiódł oczekiwań fanów. Mankamentem może być jedynie poziom zagadek - jak na przygodówkę naprawdę średni. Mimo wszystko, cała reszta dobrze to rekompensuje. Pieniądze wydane na grę nie będą stracone. I jedna ważna rzecz - warto przeczekać napisy końcowe. Nie powiem nic więcej. Teraz pozostaje czekać tylko na Dreamfall: Chapters. Plusy
  • Świetna fabuła
  • Dobre dialogi
  • Ścieżka dźwiękowa
  • Bardzo dobrze wyglądające lokacje
  • Dobrze przedstawieni bohaterowie
  • Dubbing
Minusy
  • Niski poziom trudności zagadek (choć jest to minus tylko dla zagorzałych fanów gatunku)
  • Zbyt krótka
Grafiki pochodzą ze strony dystrybutora gry.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę


Ocena: 5.5 / 6

Komentarze


Gerard Heime
   
Ocena:
0
Gdy zobaczyłem zakończenie, to chciałem przegryź gardło Tornquistowi A gdy Tornquist zapowiedział, że następnych części nie będzie, już bookowałem bilety do Norwegii. :P

Naprawdę, gdy ktoś przeszedł baśniowe The Longest Journey i usiadł do Dreamfall, może (zwłaszcza pod koniec gry) przejść szok. Gra w pewnym momencie drastycznie zmienia nastrój i... no co ja tam będę spoilował :-)

Aha. Trzy sprawy. Pierwsza - dubbing jest świetny. Co więcej, jest tak świetny, że mając edycję gry z możliwością wyboru języka, wybrałem polski (Zoe w wersji ang za bardzo przypominała mi... Rene Zellweger?). Druga - grafika. Śliiiiiczna. Casablanka była naprawdę niesamowita.

No i trzecia - Dreamfall to de fecto coraz mniej gra przygodowa, a coraz bardziej interactive movie. Stad np. niezbyt trudne zagadki. Mi taki trend akurat nie przeszkadza.

Jak dla mnie, Dreamfall zgarnia 6/6.

PS. Muzyka. Zapomniałem o boskiej muzyce (np. wtedy, gdy Zoe podróżuje bullet trainem). No cóż, od tego mam płytkę z soundtrackiem :-)
22-06-2008 10:31
Alchemist
   
Ocena:
0
Już wiem, co będę musiała kupić. :)
22-06-2008 10:49
~Oskar

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Najlepsza gra w jaką grałem. Na końcu się prawie poryczałem.
18-07-2009 13:32

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.